Zobacz wideo: Otwarcie Centrum Obsługi Gotówki Poczty Polskiej w Bydgoszczy

Doświadczenia pacjentów w przychodniach i szpitalach oraz klientów aptek są różne. Na to, że przepis jest martwy zwracają uwagę przede wszystkim ci drudzy. W sezonie przeziębień, często w długich kolejkach po zakup leków, rzadko można spotkać osoby, które w jakikolwiek sposób zakrywają usta czy nos, choć często powinni, choćby z uwagi na własną infekcję. Noszenie masek w bydgoskich aptekach raczej jest wyjątkiem, a nie regułą. Większy porządek widoczny jest w szpitalach.
– Byłam wczoraj w Centrum Medycznym Gizińscy i muszę przyznać, że większość pacjentów (a było ich tego dnia wyjątkowo dużo) miała założone maski. Ci, którzy zapomnieli o tym obowiązku, mogli za darmo skorzystać z masek wyłożonych w rejestracji, panie rejestratorki też miały zasłonięte nos i usta – opowiada pani Ewa z Fordonu.
– Przyjmująca mnie lekarka również miała maskę na twarzy. Czułam się dzięki temu bezpieczniej, wiadomo, że przychodnia to takie miejsce, gdzie gromadzą się chorzy ludzie, to bezpieczeństwo powinno być zachowane, zwłaszcza w sezonie infekcji. To pożyteczne, nawet gdyby nie chodziło o covid – dodaje.
Pod koniec października ostatni raz nowelizowano rozporządzenie w sprawie ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego. Na podstawie dokumentu przedłużono obowiązek noszenia maseczek w szpitalach i aptekach do 31 grudnia 2022 r. Prawdopodobnie termin ten niedługo zostanie po raz kolejny wydłużony, przynajmniej do wiosny 2023 r.
– Cały czas na terenie szpitala jest taki obowiązek. Jeśli ktoś nie ma maski, pracownicy szpitala zwracają mu na to uwagę. Do pilnowania tego obowiązku nie ma specjalnie wyznaczonych osób. Z naszych obserwacji wynika, że zdecydowana większość przestrzega nakazu. Sporadycznie zdarza się tylko, że ktoś nie maseczki – przekazuje „Expressowi Bydgoskiemu” Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Jana Biziela.
Maski dla chętnych
W autobusach i tramwajach komunikacji miejskiej w Bydgoszczy wyświetlany jest komunikat zachęcający do zakrywania ust i nosa podczas podróż. Przy poprzednich falach podobne zalecenia obowiązywały na dużych zgromadzeniach w przestrzeniach zamkniętych i na otwartym powietrzu. Dziś spotkanie kogokolwiek z maseczką, choćby na jarmarku świątecznym, zdarza się bardzo rzadko.
– W sezonie jesienno-zimowym i wczesnowiosennym, gdy mamy więcej zachorowań na wirusowe choroby, przenoszone drogą kropelkową, powietrzną, jak wirus grypy czy RSV, jest to wskazane – uważa dr n. med. Paweł Rajewski, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych, kierownik oddziału internistyczno-zakaźnego Szpitala Zakaźnego w Bydgoszczy i rektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu.
– Zeszłej jesieni było bardzo mało zakażeń grypy. W tej chwili, odkąd nie mamy takich obostrzeń, jest dużo zachorowań na grypę, a także wirus RSV, szczególnie u dzieci. Wtedy dominował głównie COVID-19, a teraz zakażeń koronawirusem SARS-CoV 2 jest stosunkowo mało – po pierwsze dzięki szczepieniom ochronnym, a po drugie dzięki odporności populacyjnej – stwierdza Paweł Rajewski.
Zdaniem specjalisty do czasu, gdy trwa epidemia obowiązek powinien być utrzymany w szpitalach, co jest szczególnie ważne w przypadku odwiedzania pacjentów. W takich sytuacjach może dojść do zakażenia, nie tylko koronawirusem, ale także innymi wirusami przenoszonymi drogą kropelkową.
Wojewódzki konsultant zachęca do noszenia masek w transporcie publicznym czy w okresie świątecznym w galeriach handlowych, miejscach zatłoczonych, w których istnieje większe ryzyko zakażenia chorobami. Uważać powinny zwłaszcza osoby starsze, schorowane i z innymi chorobami.