- Nasza sytuacja jest taka zła, że utarło się powiedzenie: "komornik czeka w izbie przyjęć i zaraz wejdzie na oddział" - żartują niektórzy lekarze w szpitalach na terenie województwa kujawsko-pomorskiego.
Do śmiechu im jednak nie jest. Bo długi przecież są.- Jesteśmy zadłużeni na 70 milionów złotych, to nasz dług bieżący - przyznaje Marek Nowak, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Biegańskiego w Grudziądzu. - A ten dług nam rośnie. Przede wszystkim za nadwykonania, za które Narodowy Fundusz Zdrowia nam nie płaci.
Regionalna Izba Obrachunkowa wykazała natomiast, że pod koniec 2014 roku całkowity dług grudziądzkiego szpitala (w tym inwestycyjny) wynosił ponad 430 miliony złotych.
Mówi się o 190 milionach złotych długu szpitala. im. Jurasza w Bydgoszczy. To jedna z najwyższych kwot na minusie dotyczących lecznic w regionie.
Przeczytaj również: Mielonka i papka, czyli szpitalne menu w regionie
Komornicy jednak traktują zadłużone szpitale, jako stałe źródło swojego wynagrodzenia. Z jednego szpitala potrafią zgarnąć ponad 600 tysięcy złotych. Rocznie!
- Nadal leczymy. No i liczymy, że komornik nas nie dorwie - podkreślają lekarze w szpitalach z Kujaw i Pomorza. Długi też liczą, bo te w wielu przypadkach wciąż rosną.
Komornicy | Create infographics
NFZ żadnemu szpitalowi za nadlimity w leczeniu nie płaci. Takie ma procedury. - A my wtedy mamy problem - dodają szefowie większości szpitali w naszym województwie.
Nowak kontynuuje: - Jeżeli mamy wybór: leczyć dodatkowych pacjentów, za których wiemy, że już nie dostaniemy pieniędzy z funduszu, czy odmówić im pomocy, zawsze wybieramy to pierwsze. Po to przecież jesteśmy. Życie człowieka jest najważniejsze, nie pieniądze.
Więcej o sytuacji szpitali w regionie kujawsko-pomorskim przeczytasz w poniedziałkowym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zachęcamy również do zakupu e-wydania - KLIKNIJ TUTAJ
Czytaj e-wydanie »