Zobacz wideo: Nowa siedziba KMP w Bydgoszczy
W oknie kamienicy ukazuje się tylko ruchoma postać czarnoksiężnika w szlacheckim kontuszu, która nawiązuje do legendy, według której w 1560 roku zawitał do Bydgoszczy i odmłodził burmistrza.
A było tak… w roku pańskim 1560, w piękny majowy dzień, na Starym Rynku zgromadził się ogromny tłum. Wszyscy byli podekscytowani, choć ponoć sami nie wiedzieli czym dokładnie.
Sam burmistrz Bydgoszczy witał gościa
Na stan ducha i umysłu bydgoszczan wpłynął zapewne sam burmistrz w urzędowym, uroczystym stroju, ze złotym łańcuchem wiszącym na szyi.
To też może Cię zainteresować
Włodarz miasta musiał wiedzieć co za chwilę się stanie – przybył wszak na Stary Rynek, a to serce miasta, aby przywitać dostojnego gościa. Gdy od strony ulicy Mostowej podniosła się wielka wrzawa, było już wiadomo, na co, a dokładniej na kogo burmistrz czeka. Ludzie krzyczeli tylko: „Jedzie! Jedzie!”.
A jechał sam Pan Twardowski i to na pięknym, mieniącym się złotymi piórami kogucie. Znany już dobrze w Rzeczypospolitej czarnoksiężnik musiał pędzić na tym kuraku, skoro na Starym Rynku zatrzymał go tak nagle, aż iskry się posypały.
Twardowski zsiadł z niezwykłego ptaka, pokłonił się burmistrzowi, zaś ten uroczyście przywitał dostojnego gościa, obdarzył go dukatami i życzył dobrego pobytu.
Zbierali smutki i bolączki
Gdy Twardowski i burmistrz wymieniali się uprzejmościami, a podziwiali ich mieszczanie, Maciek - sługa czarnoksiężnika i diabełek Węgliszek wmieszali się w tłum i zbierali ludzkie smutki, i bolączki, by je później mistrzowi przedłożyć.
Twardowski zabawił w Bydgoszczy długo, bo też owym smutkom, a często też chorobom, starał się zaradzić. Leczył, czary czynił, nawet zwierzętom hodowlanym i domowym pomagał. Ale też za swą pracę brał sowitą zapłatę.
Z własnym problemem zwrócił się do Twardowskiego także burmistrz - ujawnił, że w jego mieszkaniu kusi, a w nocy - jak się wyraził - to i trzaski bywają, okropny rumor się czyni i śpiew w komnatach słychać.
To też może Cię zainteresować
Twardowski chciał się przekonać jakaż to siła nieczysta przeszkadza najwyższemu urzędnikowi w jego domowych pieleszach. Dlatego mieszkał u niego przez trzy tygodnie. Niczego niepokojącego nie stwierdził, ale wyjeżdżając z Bydgoszczy przyrzekł burmistrzowi, że kusić już nie będzie.
Nawet żona nie poznała odmłodzonego burmistrza
Zanim wszak wyjechał, zajął się kuracją odmładzającą swego sędziwego już klienta. Ta sztuka udała mu się po wielu zabiegach, ale była tak skuteczna, że nawet młoda żona dopiero po dłuższej rozmowie poznała małżonka.
Czarnoksiężnik wziął zapłatę i wyjechał do Krakowa, skąd pochodził. Zaś w domu burmistrza i jego żony zapanowały odtąd spokój i harmonia. Nikt też już nie słyszał rumoru w komnatach ni śpiewu.
★ Nie wiadomo kto mógł być wspomnianym burmistrzem, choć w legendzie wymienia się nazwisko Słomka. Annały wymieniają tylko pod datą 1569 Andrzeja Kramarza, zaś w roku 1571 Pawła Krosza.
oprac. (M)
Na podst. „Legendy i przypowieści”; Rajmund Kuczma, Jerzy Derenda
