LEGIA CHEŁMŻA - GOPLANIA INOWROCŁAW 0:0
Chełmżanie zdawali sobie sprawę ze stawki spotkania i wiedzieli, iż w spotkaniu o "sześć punktów" nikt nie będzie odstawiał nogi. W całym spotkaniu więcej z gry mieli gospodarze. W pierwszej połowie jedna z głównych postaci w ekipie gospodarzy, Dariusz Preis, mógł wyprowadzić Legię na prowadzenie. W dogodnej sytuacjach trafił jednak wprost w bramkarz inowrocławian. Tuż przed przerwą niezłą okazję na zdobycie gola zmarnował Mateusz Moś, który po niezłym występie przeciwko Krajnie otrzymał szansę gry w pierwszym składzie.
Emocje w końcówce
W drugiej połowie również mieliśmy sporo walki. Stuprocentowych sytuacji było jednak jak na lekarstwo. Dopiero w końcówce spotkania obie drużyny zwietrzyły szanse na zwycięstwo. Bliski strzelenia zwycięskiej bramki był Kamil Wojciechowski, lecz trafił jedynie w spojenie słupka z poprzeczką. - Nie ma co płakać, gdyż w doliczonym czasie gry mogliśmy zostać skarceni. Jeden z piłkarzy Goplanii nie wykorzystał "sam na sam" z Łukaszem Osińskim - relacjonuje Piotr Ziółkowski, kierownik Legii.
Dla chełmżan był to drugi wiosenny, bezbramkowy podział punktów na własnym boisku. Wcześniej podopieczni trenera Jerzego Smolarza zremisowali z Pogonią Mogilno. Po 18. kolejkach legioniści zajmują 11. pozycję z dorobkiem 19 punktów. W najbliższy weekend spadkowicz z III ligi zagra na wyjeździe z Gromem Osie.