- Kuopion Palloseura to zespół solidny, dobrze zorganizowany, broniący całą drużyną. Bardzo dobrze nastawiają się na grę z kontrataku. Mają wysokich zawodników, są niebezpieczni ze stałych fragmentów gry. Z autów też potrafią stworzyć zagrożenie. Ale na pewno jesteśmy w stanie z nimi wygrać - podkreślał przed meczem trener Legii Aleksandar Vuković.
- Wiemy o Legii wszystko, czego potrzebujemy. To drużyna dobrze zorganizowana, grającą skutecznie z kontrataku. W składzie ma wielu klasowych piłkarzy. Z pewnością czeka nas trudny mecz, ale jesteśmy gotowi na to wyzwanie. Zdecydujemy się zagrać nieco głębiej w defensywie. Wiemy, jacy piłkarze są dla Legii kluczowi, będziemy chcieli ich powstrzymać. Musimy też utrzymywać się przy piłce, nie możemy cały czas się bronić. Ważną rolę mogą odegrać też stałe fragmenty gry - dodał szkoleniowiec zespołu z Kuopio, Jani Honkavaara.
Fiński trener zna się na rzeczy, bo już w 10. minucie zrobiło się 1:0. Oczywiście po stałym fragmencie. Rzut rożny wykonał Walerian Gwilia, w pole karnie ładnie wbiegł Mateusz Wieteska i to 22-letni stoper dał Legii prowadzenie. Chwilę później okazję na podwyższenie wyniku miał Carlitos, ale najpierw przeszkodził mu bramkarz, a po chwili ofiarna interwencja rywala.
Szybko okazało się, że rywala należy szanować, ale obawy przed meczem były grubo przesadzone. KuPS to trzeci zespół ligi, która zajmuje 43. miejsce w rankingu UEFA, pomiędzy Bośnią a Maltą (27. pozycję Polski przyjmuje się u nas - słusznie zresztą - jako powód do wstydu). Drużynę zbudowali głównie dzięki transferom bezgotówkowym zawodników, którzy nie grali w innych skandynawskich klubach. Nie bez powodu.
Przeciętny Kuopion potrafił jednak stawić Legii opór. Drużyna z Finlandii (choć Finów od pierwszej minuty zagrało tylko czterech) starała się grać piłką, większość akcji gości zatrzymywała się jednak przed polem karnym Radosława Majeckiego. Wicemistrzowie Polski... nastawili się na kontry (nie żartujemy, choć uwierzyć w to trudno). Po jednej z nich do znakomitej sytuacji doszedł Carlitos, lecz jego mocny strzał odbił bramkarz. Poza tym pierwsza połowa do końca upłynęła bez spektakularnych - a nawet względnie ciekawych wydarzeń.
Legia Warszawa - KuPS Kuopio zdjęcia kibice trybuny:
Po przerwie legioniści zaatakowali trochę odważniej, ale wciąż bez przekonania. Minimalizm mógł zemścić się na nich po około godzinie gry. W zamieszaniu powstałym po rzucie rożnym jeden z zawodników Kuopionu był bardzo bliski strzelenia gola, obrońcy Legii ratowali się wybiciem piłki z linii bramkowej.
Kolejne minuty dla kibiców były męczące równie mocno jak dla piłkarzy. Niedokładność, podania do bramkarza, "lagi" z okolic linii środkowej do napastnika, brzydkie faule... Gdyby porównywać ten mecz do serialu, to kibice przy Łazienkowskiej trafili na widowisko zdecydowanie bliższe "Złotopolskim" niż "Grze o tron". Zresztą, fani Legii mogli się już do tego przyzwyczaić. Od dłuższego czasu oglądają "Świat według Kiepskich" w wykonaniu ich drużyny. Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego ich grę podsumowali gwizdami.
Kolejny odcinek w niedzielę o godz. 15. Legionistów czeka wyjazdowy mecz z Koroną w Kielcach. To dla nich szansa na pierwsze ligowe punkty w tym sezonie. Na inaugurację przegrali z Pogonią Szczecin 1:2.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:>> SKAŁY GIBRALTARU. OTO PIŁKARZE, KTÓRZY POWSTRZYMALI GWIAZDY LEGII <<
ZOBACZ TEŻ:>> POLACY NIE POTRAFIĄ STRZELAĆ? NAJSKUTECZNIEJSI OBCOKRAJOWCY W HISTORII EKSTRAKLASY [RANKING] <<
ZOBACZ TEŻ:>> SEKSOWNA DZIENNIKARKA SPORTOWA ROZEBRAŁA SIĘ, BY POMÓC ZWIERZĘTOM [ZDJĘCIA] <<
Marko Vesović po meczu Legia - KuPS: W rewanżu nie możemy skupić się tylko na bronieniu wyniku z Warszawy
