Podobno umiera ostatnia. Tuż przed rozpoczęciem niedzielnego meczu z Zagłębiem kibice Legii zaprezentowali na Żylecie sektorówkę ze słowem „BEZNADZIEJA”. Po chwili „BEZ” zastąpił wizerunek fanatyka, obok którego tliła się „NADZIEJA”. Wiele więcej legionistom nie pozostawało. Ich drużyna przed ostatnią kolejką miała dwa punkty straty do Piasta. Musiała pokonać lubinian i liczyć na potknięcie lidera z Lechem Poznań.
Legioniści rozpoczęli mecz naładowani energią jak króliczki z reklamy popularnych baterii. Gdyby każdy mecz grali z takim animuszem, losy mistrzostwa dawno byłyby już rozstrzygnięte, a przy Łazienkowskiej nikt nie musiałby liczyć na cud w Gliwicach. Z dziewięcioma porażkami i siedmioma remisami w sezonie trudno jednak liczyć na tytuł.
Drużyna Aleksandara Vukovicia szybko objęła prowadzenie. Już po kwadransie rajdem popisał się Kasper Hamalainen, podał w pole karne, piłkę przepuścił Sebastian Szymański, a do siatki skierował ją Carlitos.
Radość nie trwała długo, po niespełna 30. minutach gry w Gliwicach na prowadzenie wyszedł Piast. Bramka padła zresztą po kuriozalnym nieporozumieniu Rafała Janickiego i Matusa Putnocky’ego. Mało tego, Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Do przerwy z tytułu cieszyli się więc kibice na Śląsku.
„Tylko zwycięstwo” i „Legia walcząca do końca” – skandowali kibice. Stołeczni piłkarze grali jednak tak samo jak w ostatnich meczach: chaotycznie i bez pomysłu. Stwarzali sobie sytuacje, ale na prowadzenie mogło wyjść też Zagłębie po strzale Filipa Starzyńskiego z rzutu wolnego – tuż obok słupka. Goście w końcu dopięli swego. Akcję Alana Czerwińskiego prawą stroną wykończył Patryk Szysz.
Niedzielny mecz był idealnym podsumowaniem całego sezonu w wykonaniu Legii. Do bólu przeciętnego, w którym własny stadion nie był dla piłkarzy żadną przewagą. Przed spotkaniem z Miedziowymi legioniści wygrali przy Łazienkowskiej tylko 10 z 18. ligowych meczów. W końcówce Żyleta wywiesiła transparent „Always look on the bright side of life”, śpiewając przy okazji piosenkę znaną z wykonania Monty Pythona.
ZOBACZ TEŻ:>> TAMARA VESOVIĆ - GORĄCA ŻONA PIŁKARZA LEGII I REPREZENTACJI CZARNOGÓRY [ZDJĘCIA] <<
Przy akompaniamencie tego utworu legioniści kończyli nieudany sezon. Poprzeczkę obił jeszcze Szymański, piłka wylądowała jednak po niewłaściwej stronie linii bramkowej. Żarty i surrealistyczna atmosfera skończyły się okrzykami „Mioduski, gdzie jest mistrzostwo” i „Tego mistrza już mieliście, ale wszystko zje...cie”.
Tuż przed upływem regulaminowego czasy gry wyrównał jeszcze odchodzący z klubu po sezonie Adam Hlousek. Był to jednak tylko łabędzi śpiew legionistów. Do cudu w Gliwicach nie doszło. Piast utrzymał zwycięstwo z Lechem i to drużyna Waldemara Fornalika świętuje mistrzostwo. Legia straciła tytuł po raz pierwszy od 2016 roku. Latem w klubie zapowiadają się spore zmiany kadrowe.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Mateusz Wieteska po porażce z Jagiellonią: Muszę przyjąć to na klatę
