Osiem minut w mieście, piętnaście poza miastem. Tyle czasu, zgodnie z ogólnopolskimi wymogami, mają karetki pogotowia ratunkowego, aby dotrzeć do osób potrzebujących pomocy. - Mieściliśmy się w tych limitach, ale chcemy jeszcze szybciej być tam, gdzie chodzi o ludzkie zdrowie czy życie - mówi Ewa Krysińska-Błaszczyk, dyrektor włocławskiej stacji.
Siedem zespołów ratowniczych na co dzień obsługuje Włocławek i okolice. Dawnych "erek" już nie ma. Pogotowie dysponuje nowoczesnym sprzętem: czterema karetkami specjalnymi oraz trzema tzw. podstawowymi. Jeden ambulans specjalny stacjonuje w Lubrańcu, trzy są we Włocławku. Karetki podstawowe znajdują się natomiast we Włocławku, Kowalu oraz w Chodczu. - _Obsługiwane są często tylko przez ratowników, lekarze jeżdżą karetkami specjalnymi, choć często, zwłaszcza w weekendy, zasilają również zespoły podstawowe - _tłumaczy Ewa Krysińska-Błaszczyk.
Dwa nowe oddziały włocławskiego pogotowia utworzono os-tatnio na terenie Włocławka. Jeden znajduje się w strażnicy przy ulicy Płockiej i obsługuje głównie rejon Zawiśla, a także osiedle Kazimierza Wielkiego. Drugi zespół stacjonuje w pomieszczeniach przychodni zdrowia, dzierżawionych przez Pogotowie Ratunkowe od Miejskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej przy ulicy Kaliskiej. Obsługuje on południową część miasta, a także rejon Brześcia Kujawskiego.
Oba oddziały są wyposażone w karetki specjalne, zaś czas dotarcia do chorych jeszcze się skrócił. Chodzi zresztą nie tylko o skrócenie czasu dojazdu. W godzinach szczytu komunikacyjnego, gdy zablokowane są włocławskie ulice, wyjazd z głównej siedziby stacji przy ul. Lunewil bywa bardzo utrudniony nawet dla wozów uprzywilejowanych, jadących na sygnałach.