https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz ucieka z miejsca wypadku. Z przystanku PKS dzwoni po pomoc i... pije?

Maciej Czerniak [email protected]
W Bydgoszczy proces rozpoczyna się na nowo
W Bydgoszczy proces rozpoczyna się na nowo archiwum
Oleg J. ocknął się z szoku, obejrzał swoją roztrzaskaną terenówkę, a na poboczu martwego motocyklistę. Przeszłości nie zmienimy. Najwyżej chronologicznie ją odnotujemy. Nawet to jednak bywa trudne.

Lipcowa noc 2011 roku, krótko przed godziną 23. Szosa między Mąkowarskiem a Buszkowem. Parę kilometrów od Koronowa, a około dwadzieścia pięć od Bydgoszczy. Oleg J. przejechał już ponad 70 km. Siedzi za kierownicą terenowego mitsubishi out-landera i mniej więcej godzinę wcześniej wyjechał ze swojego domu w powiecie człuchowskim. Jedzie do córki, która mieszka w Warszawie.

Przeczytaj także:Uwaga! Poszukiwani świadkowie wypadku w Buszkowie

Do tego momentu żadna ze stron procesu, który trwa w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy, nie zgłasza pretensji. To, co stało się później, to - jak pokaże śledztwo - kwestia paru łyków whisky.

Chyba jednak jest źle

W policyjnej notatce miejsce wypadku jest dokładnie wskazane. To 122 km drogi krajowej nr 25. Motorem MZ 250, który zderzył się z terenowym SUV-em, kierował 31-letni Łukasz M. Zdążył odjechać zaledwie niecałe dziesięć km od domu w małej miejscowości po Koronowem. Zginął na miejscu.
- Po zderzeniu nie zatrzymałem się, bo tir, który za mną jechał, zaczął na mnie trąbić - wyznał 49-letni J. podczas policyjnego przesłuchania. - Nie wie-działem, czy tylko potrąciłem ten motor, czy to coś poważniejszego. Gdy zdałem sobie sprawę, że mam poważnie uszkodzony samochód, wróciłem. Pomyślałem, że chyba jest źle. Zostawiłem samochód, był uszkodzony, nie mogłem dalej jechać.
Policjanci z Komendy Miejskiej w Bydgoszczy, których dyżurny powiadomił o wypadku, dotarli na miejsce kilka minut później.

- Widziałem porzucone auto i roztrzaskany motor - mundurowy zeznawał później w sądzie jako świadek. - Samochód był zamknięty.

"Ślady uszkodzeń mechanicznych, prawego przedniego narożnika i czołowej szyby, na której zauważyłem włosy i tkankę miękką" - czytamy w policyjnej notatce z miejsca tragedii.

Oleg prosi o pomoc

Co robi sprawca wypadku? Idzie pieszo w kierunku Bydgoszczy. W odległości około pół kilometra od miejsca tragedii zatrzymuje się na przystanku autobusowym i wyjmuje butelkę whisky. Tak wynika z jego zeznań w procesie. Tak sprawę przedstawia jego adwokat. - Byłem w szoku, wziąłem parę łyków - opowiadał Oleg. - Byłem pewien, że później ewentualne badanie wykaże, że nie piłem za kierownicą.
Około godziny 23 Nadia R., Mołdawianka, która od kilku lat mieszka i pracuje w Bydgoszczy, odebrała telefon.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

- Dzwonił Oleg. Prosił, żebym przyjechała po niego na trasę Bydgoszcz-Koronowo. Mówił, że to bardzo ważne - relacjonowała kobieta w bydgoskim sądzie. - A ja tego dnia skończyłam pracę o 21. Mam etat krawca-sprzedawcy w sklepie z ciuchami. Dziesięć minut później byłam w domu. Zdenerwowałam się, bo miałam porysowany samochód. Z tych nerwów wypiłam trzy drinki z colą.

Nadia zadzwoniła po taksówkę. Ten sam taksówkarz odwoził ją jeszcze tej nocy z powrotem do domu. Było to przed godziną trzecią. - Pytałem, co się stało - odpowiadał na pytania policjantów w późniejszym śledztwie. - To musiało być coś ważnego, słyszałem, jak rozmawiała z kimś przez telefon po rosyjsku. Mówiła, że jej chłopak po pijanemu zabił motocyklistę.

Nadia dotarła na miejsce wypadku przed północą. Kazała zatrzymać taksówkę, gdy tylko zobaczyła radiowozy.

- Podeszłam bliżej. Oleg siedział na tylnym siedzeniu policyjnego auta. Chciałam z nim porozmawiać, ale policjant mnie odepchnął. To zapytałam policjantkę, czy mogę z nim zamienić kilka słów. Powiedziała, że nie wolno.

Wersje alternatywne

W czasie, gdy technicy kryminalistyki na miejscu wypadku pod Koronowem zabezpieczali ślady, w domu Olega w pobliżu Człuchowa niepokoili się jego bliscy.

- Nie mogliśmy się do niego dodzwonić - żona Sandra J. wyjaśniała policjantom, którzy spisywali jej zeznania. - Mąż tej nocy jechał do córki w Warszawie. To wiedzieliśmy. Nic więcej.

Sąd pierwszej instancji skazał Olega na trzy i pół roku więzienia. To za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Apelację złożył prokurator i obrona. Można powiedzieć, że z tego samego powodu. W procesie nie wyjaśniono, czy Oleg J. pił po wypadku, czy przed. W jego samochodzie nie znaleziono butelki z alkoholem. Gdy policja zatrzymała go w pobliżu przystanku, z którego dzwonił do Nadii, miał butelkę przy sobie, w torbie.

Bo to, że pił, nie ulega wątpliwości. Wynik badania, które wykonano w nocy, krótko po wypadku w koronowskiej przychodni, wskazywał ponad promil alkoholu.

Do czasu wypadku Oleg J. miał nieposzlakowaną opinię. W powiecie człuchowskim pracował jako lekarz pediatra. Z pochodzenia Gruzin, mieszka w Polsce od lat 90.

W Bydgoszczy proces rozpoczyna się na nowo. Postępowanie cierpliwie śledzi jedyna bliska osoba, jaką miał zmarły tragicznie Łukasz M. Jego matka, pani Krystyna ma już tylko pustkę w oczach, gdy mówi: - Chcę, by pijany kierowca, który zabił mojego syna, został ukarany.

Dane osób występujących w artykule zostały zmienione.

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

100Marek
A mi ręce opadają jak czytam takie wypowiedzi jak twoja. Powiem krótko . Tak napisać mógł tylko deb*** który myśli że myślenie boli.

Taki ktoś nie myśli, że myślenie boli. Taki ktoś gdy zaczyna myśleć, odczuwa okropny ból i natychmiast przestaje. Ale wypowiadać się chce.
G
Gość
Wszystkie swinie sa rowne, ale niektore bardziej rowniejsze i swinskie.
j
jaca
To jak dzaia polski wymiar sprawiedliwości pod rządami Tuska to tragedia ręce opadają w ogóle na słowo tusk ręce opadaja

To jak dzaia polski wymiar sprawiedliwości pod rządami Tuska to tragedia ręce opadają w ogóle na słowo tusk ręce opadaja

A mi ręce opadają jak czytam takie wypowiedzi jak twoja. Powiem krótko . Tak napisać mógł tylko deb*** który myśli że myślenie boli.
G
Gość
To jak dzaia polski wymiar sprawiedliwości pod rządami Tuska to tragedia ręce opadają w ogóle na słowo tusk ręce opadaja
g
gość
Głupia linia obrony, kupy się to nie trzyma. On pił po drodze, ona w domu.Butelka whisky w torbie, nie, no fajnie. Sąd chyba nie uwierzy? Matce życzę wytrwałości.
K
KUNDZIA
Czy ten lekarz był taki stary-90 lat czy mieszkał w Polsce od roku 90-tego? bo jakoś to tak dziwnie napisane a swoją drogą-lekarz to z takiej samej ,,gliny" jak każdy człowiek to nie rozumiem DLACZEGO grozi mu tylko 3,5 roku jak za zabicie psa tyle dostają inni,normalni ludzie bez tytułów
a
ala
Tłumaczenie kierowcy, że wypił "po wszystkim" powinno być zawsze i konsekwentnie odrzucane. Tylko tak można powstrzymać falę tego zła. Natomiast jazda na rowerze po niezbyt dużej ilości alkoholu powinna być legalnie dozwolona - jeśli ktoś chce troszkę wypić i potem musi jakoś dojechać do domu, to w ten sposób zaryzykuje co najwyżej własnym życiem (a jeśli dojedzie, to tylko na zdrowie takiemu wyjdzie).

zupełnie się z tobą nie zgadzam w kwesti rowerzystów, najczęściej poruszają się nieoświetlonymi rowerami, o odblaskowej kamizelce można zapomnieć, do tego zawsze mogą wyjechać nagle na jezdnie, a kierowca chcąc uniknąć zdarzenia, może doprowadzić do wypadku, ALKOHOL JEST DLA LUDZI MYŚLĄCYCH, a tacy wiedząc że będą pić organizują sobie powrót do domu z trzeźwym, a PIJANY deb*** ZAWSZE TAKIM BĘDZIE, CZY NA ROWERZE, CZY W AUCIE, CZY PIESZO, SZKODA TYLKO TEGO CHŁOPAKA I JEGO MATKI
G
Gość
Pił z tą Olgą a klamie ze jechal z domu , moze i jechal ale po drodze wpadl na sexik zapewne . Udupic kombinatora!!! Obronce tez!!! Gnidy
A
Anett
Lekarz czy zwykły burak z wiochy zabitej dechami powiniem ponieść konsekwencje. Ale że to Polska to zwykły burak z wiochy dostałby 10lat a ten piękniś wywinie się od wymiaru sprawiedliwości.
G
Gość
Lekarz był w szoku ? proszę Was!!

To jest jakaś totalna ściema jechał nabity i tyle.. ta wersja z wyjazdem do córki pewnie przez adwokata wymyślona aby sugerowała trzeźwość..

Ciekawe czy śledczy sprawdzili telefon.. czy przypadkiem po zdarzeniu oskarżony kontaktował sie z kims jeszcze.. np swoim adwokatem który mu doradził to przystankowe drinkowanie...

Wszystko grubymi nićmi szyte mam nadziję że Sąd nie da się omanić !

STOP PIJANYM KIEROWCOM !!!
G
Gość
Facet był pijany, jego tłumaczenia są tak głupie, że aż śmieszne. Dziwię się, że ,,sąd" daje się robić, jak dziecko.
Pijany kierowca bez względu na narodowość, wykształcenie, zawód itp. jest śmiertelnym zagrożeniem na drodze i powinien być sądzony, jak potencjalny zabójca !!!!!!!!
d
dred
Jak ypadek mialy BORowiki pilnujace Komorowskiego to tak sie wytłumaczyli i sąd ich uniewinnił !
A jak córka pani prokurator zabila matke z dzieckiem i pojechała dalej do domu, a z domu zadzwoniła na policje i spytała czy był tam wypadek , to też sąd uznał że to że odejchała jej nie obciąza bo kobieta i dziecko zginęli na miejscu i ........pomocy im nie można było udzielić.
S
Sławek
Tłumaczenie kierowcy, że wypił "po wszystkim" powinno być zawsze i konsekwentnie odrzucane. Tylko tak można powstrzymać falę tego zła. Natomiast jazda na rowerze po niezbyt dużej ilości alkoholu powinna być legalnie dozwolona - jeśli ktoś chce troszkę wypić i potem musi jakoś dojechać do domu, to w ten sposób zaryzykuje co najwyżej własnym życiem (a jeśli dojedzie, to tylko na zdrowie takiemu wyjdzie).
C
Co to za kara?? Niska.
Moim skromnym zadniem był pijany jak go potrącił. Zbiegł z miejsca wypadku mało tego był pijany to znak, że powinien odpowiadać za spowodowanie wypadku po pijanemu. Przecież zbiegł. Ta okoliczność go obciąża. Co to za stwierdzenie, że nie można ustalić kiedy pił. On już nie jest wiarygodny gdy ucieka. Mało tego to jest lekarz i wiele w swoim życiu widział krwi nie wierzę to, że przeżył szok może szok, że go kara nie ominie. Szok bo się boi o swoją przyszłość. Pił prawdopodobnie przed wypadkiem i po wypadku. Dla mnie to nie jest pojęte skąd taka niska kara za zabicie człowieka. Ewidentnie wina leży po jego stronie.
M
Maciej
ta historia tego pijanego kierowcy to rodem z scifi, mógł dodać że go UFO porwało i musiało alkoholem znieczulić przed badaniami na nim.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska