- Wiem, że życia nic jej nie wróci - mówi pan Józef z osiedla Zachód w Stargardzie. - Ale jestem w szoku, jak ci lekarze nas leczą.
Jego żona, 57-letnia kobieta skarżyła się na silne bóle brzucha. Poszła po ratunek do przychodni.
- Lekarz nawet jej nie zbadał - mówi pan Józef. - Wysłał do gastrologa. Badanie nic nie wykazało. Za późno skierował ją na USG. Straciliśmy dużo czasu. Gdyby jego reakcja była szybsza, może udałoby się żonę uratować. Potem tabletkami ją leczył. A one nic nie pomagały!
Lekarz rodzinny nie chce komentować sprawy. Mówi, że w sposobie leczenia pani Czesławy kierował się m.in. wynikiem badania USG jamy brzusznej. A ono wykazało, że w brzuchu stargardzianki nic złego się nie dzieje.
Tymczasem bóle nie pozwalały stargardziance normalnie żyć. W końcu pojechała do Centrum Onkologii w Szczecinie. Wykonane tam, dwa tygodnie po pierwszym, drugie badanie USG wykazało, że rak zaatakował narządy wewnętrzne - śledzionę, żołądek i trzustkę.
- Dla mnie jest niepojęte, że lekarz wykonujący badanie USG nie widzi, że są przerzuty! - mówi rozgoryczony pan Józef. - To totalny brak kompetencji. Żona w 2008 roku miała wycinane płuco, zaatakowane przez raka złośliwego. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli o przerzutach, trafiłaby od razu gdzie trzeba.
Lekarz, który podczas badania USG nie zobaczył raka nie wyklucza, że mógł się pomylić.
- Takie rzeczy się zdarzają - uważa dr Wiktor Stawarczyk z przychodni w Stargardzie. - Na Golęcinie mają lepszy sprzęt. Pacjentka mogła mieć podczas badania sporo gazów w jelitach, które przesłoniły zmiany nowotworowe. Mogło być też tak, że rak szybko rósł i stał się widoczny 2 tygodnie później. Ja tego pana przepraszałem. Jeśli to ja rzeczywiście popełniłem błąd. Zawsze staram się badać dokładnie pacjentów.
Lekarz ze szczecińskiego centrum onkologii, który zmiany nowotworowe u stargardzianki wykrył, nie chce komentować sprawy.
- Wyniki badań USG zależą od wielu czynników - mówi dr Maria Lisiecka ze stargardzkiego szpitala. - Robię je od ponad 20 lat. Czasem zmiany nowotworowe są na granicy widoczności i rzeczywiście można je przeoczyć. U nas też takie sytuacje się zdarzają.
3 listopada ub. r. pani Czesława przeszła operację. Zmarła w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.