
Liga Narodów. Dominik Nagy z Legii strzelił gola w meczu Est...
- Teraz czeka was kilka dni świętowania?
- A potem powrót do ciężkiej pracy. Zawodnicy trochę odpoczną, ale na tym nikt nie chce skończyć. To nic nowego, trzeba będzie dać z siebie jeszcze więcej, żeby liczyć na kolejne sukcesy.
- Jaka jest recepta na wychowanie mistrzów Polski?
- Systematyczna praca z młodzieżą, to było chyba najważniejsze. W tej kategorii wiekowej nie można niczego kupić, nie można odnosić sukcesów, pracując zrywami. Innej drogi nie ma - tylko przez lata treningów i selekcji. Z tymi chłopakami nie pracuję przecież od tego roku. Będziemy chcieli obronić mistrzostwo za rok, ale nie oszukujmy się, złotego medalu za każdym razem zdobyć nie możemy.
- Jaki mecz była dla Pana drużyny najtrudniejszy w turnieju finałowym?
- Wszystkie były trudne. Może nie najtrudniejsze, ale najważniejsze dla nas było wyjście z grupy. Tam było najwięcej nerwów, choćby z pierwszym meczu z Unią Oświęcim. Od początku unikałem roli faworyta, na zespól takie opinie źle wpływały. Wiem doskonale, na co ich stać, ale presja nie pozwalała im pokazać najlepszego. Rozluźnili się dopiero w meczu o złoto, to był ich najlepszy występ w finałach.
- W wyrównanej stawce sześciu drużyn o zwycięstwach decydowały indywidualności. W Sokołach ich nie brakowało.
- Nie zgadzam się z tym, że był to czynnik decydujący o naszym sukcesie. Cała drużyna zasłużyła na złoto. Każdy zespół ma swoich liderów, to prawda. Ale oni sami niczego wygrać nie mogą, hokej to dyscyplina bardzo drużynowa.
- Jak teraz ten sukces w juniorach przekuć na lepsze wyniki seniorskiego zespołu.
- To już naprawdę nie jest pytanie do mnie. Trzeba nadal ciężko pracować, a na sukces składa się bardzo dużo czynników. Najważniejsze jest w tej chwili, że obroniliśmy ekstraklasę, mamy hokej w Toruniu na najwyższym krajowym poziomie. To dobry początek.
- To złoto lepiej Panu smakuje niż brąz z seniorskim zespołem w 1996 roku?
- Tego nie można porównać. Tamten medal bardzo mi smakował, też także, choć w nieco inny sposób. Złotego medalu jeszcze chyba nie było, więc wpisałem się w historię toruńskiego hokeja. Jestem z tego powodu bardzo dumny.