Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewandowski: - Do biegania trzeba mieć pokorę [wideo]

Tomasz Froehlke
Tomasz Froehlke
Wideo
od 16 lat
Rozmowa z Marcinem Lewandowskim (CWZS Zawisza Bydgoszcz), halowym mistrzem Europy na 800 m, który wystąpi w piątek na mityngu "Copernicus Cup" w Toruniu

Ostatnio gruchnęła wieść, że jest pan poważnie chory. Co się w ogóle stało?

Krótko przed świętami Bożego Narodzenia dopadła mnie jakaś infekcja tylnej ściany gardła. Nigdy w życiu nie brałem antybiotyku i teraz też odmówiłem. I dlatego to tak długo trwało. Zrobiłem sobie w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej badanie krwi, które wyszło fatalnie. Liczę, że dwa miesiące moich przygotowań poszło na marne. Dwa tygodnie zajęło mi doprowadzenie krwi do stanu normalnego. Ćwiczyłem ostatnio w RPA, a teraz jestem w Polsce i będę startował w Toruniu w mityngu „Copernicus Cup”.

Czy wystąpi pan w halowych mistrzostwach Europy w Belgradzie?

Wszystko zależy od tego, jak się spiszę na „Coperincusie”, który będzie moim pierwszy startem w hali w tym roku. Podchodzę do niego zupełnie „nierozbiegany”, gdyż musiałem zrezygnować z dwóch mityngów w Niemczech. Na treningach wszystko idzie zgodnie z planem, ale to tylko treningi. Jeśli spiszę się dobrze, pobiegnę koło minuty 45 sekund i będę czuł moc, to chyba zdecyduję się na Belgrad. Ale jeśli nie, to zrezygnuję. Nie chcę bronić złota z Pragi, jak nie będę w pełni gotowy.

I wówczas jakie będą pana plany?

Treningi, treningi i jeszcze raz treningi. Wiadomo, że w tym roku najważniejsze są mistrzostwa świata w Londynie. Wcześniej są mistrzostwa świata sztafet na Bahamach. Na pewno przed tym wyjazdem pojadę do Stanów Zjednoczonych, żeby odpowiednio się zaaklimatyzować.

13 czerwca skończy pan 30 lat. Wchodzi pan w najlepszy wiek dla biegacza, ale z drugiej strony jest pan już bardzo doświadczony. To dla pana atut?

To prawda, żeby tylko zdrowie było. W wielkich zawodach zacząłem uczestniczyć już w roku 2006 roku. Pierwsze moje igrzyska olimpijskie były dwa lata później w Pekinie. Potem był Londyn i Rio de Janeiro. Po drodze mistrzostwa świata, Europy, różne mityngi z Diamentową Ligą na czele. Ale każdy bieg jest inny, nie wiadomo, co cię spotka. Dlatego trzeba mieć dużo pokory i wytrwałości.

Mieszka pan w Bydgoszczy, ale rzadko widać pana u nas w regionie.

To prawda i też tego żałuję. Świetnie mi się tutaj startuje, czy w Bydgoszczy, czy w pięknej hali w Toruniu. Ale jeśli chcesz walczyć ze światową czołówką trzeba przygotowywać się z nimi, albo w taki sam sposób jak oni. To wymaga wyjazdów w góry, do Afryki, a potem zjeżdża się na samą imprezę docelową. Muszę jednak powiedzieć, że gdziekolwiek jestem, tam Bydgoszcz i Toruń są znane z lekkiej atletyki. Już wszyscy wiedzą, że mamy świetne obiekty i że warto przyjeżdżać do nas na zawody. Muszę powiedzieć, że toruńska hala jest jedną w najlepszych w Europie. Może tylko Birmingham jej dorównuje. A w Bydgoszczy, robiąc zakupy w markecie ludzie mnie rozpoznają, pytają co u mnie słychać, gdzie startuję. To bardzo miłe.

Już kilka razy informowaliśmy, że biegnąc w Toruniu będzie pan starał się pomóc malutkiej Zuzi. Skąd wziął się taki pomysł?

Przeglądałem portale społecznościowe i trafiłem na apel jej rodziców. Okazało się, że mama Zuzi jest moją koleżanką z tego samego osiedla w rodzinnych Policach. Zadzwoniłem do nich i powiedziałem, że jeśli potrzeba im mojego sportowego talentu do pomocy, to jestem gotowy. I wspólnie zrodził się pomysł, żebym oddał moje honorarium, umieścił apel na moich stronach i profilach, żebym namawiał wszystkich do pomocy dla Zuzi. Jestem wdzięczny organizatorom, że pozwolili mi na toruńskim mityngu wystawić dwie puszki, do których będą zbierane pieniądze. Zuzia ma chore serduszko i rodzice zdecydowali się na kosztowny zabieg w Niemczech. Koszt to niestety 150 tysięcy złotych.

Czy rodzice będą na mityngu?

Oczywiście, że ich zapraszałem, ale nie wiadomo. Oni mają większe problemy na głowie, ale będą ściskali kciuki.

Dał pan im ogromną nadzieję.

To prawda i również się trochę tego obawiam. W internecie jest przecież mnóstwo ogłoszeń o pomoc i Zuzia jest tylko kroplą w morzu potrzeb. Ale mimo wszystko wierzę, że przy pomocy innych sportowców, czy kibiców uda nam się zebrać te pieniądze i Zuzia już wkrótce będzie zdrowa.

Czy namawia pan swoje dzieci, żeby zajęły się sportem?

Absolutnie nie. Nie wiem, czy bym chciał, żeby zawodowo uprawiały sport. Ale to już będzie ich wybór. Ja im mogę tylko doradzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska