Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liczba mandatów jest ograniczona - politolog z UMK o wyborach parlamentarnych

Grażyna Rakowicz
Dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu.
Dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu. Jacek Smarz
Zjednoczona Prawica jako całość. Lewica i Konfederacja pójdą do wyborów samodzielnie. Polska2050 albo z PSL-em, albo jednak z KO do której Szymonowi Hołowni bliżej. No i PSL-Koalicja Polska albo z Hołownią albo samodzielnie, z małymi podmiotami jak Unia Europejskich Demokratów. Tak to widzę dzisiaj - mówi w rozmowie „Gazetą Pomorską” dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu.

Na sobotniej Radzie Naczelnej Ludowcy zdecydowali o działaniach w kierunku porozumienia programowego, jak na razie z Polską2050.
PSL szuka miejsca w centrum, między lewą a prawą stroną. Takiego wyważonego centrum. Podobnego miejsca szuka też Polska2050, która jednocześnie - decydując się na to porozumienie potwierdza, że nie ma pomysłu na samodzielną kampanię. Natomiast, z punktu widzenia Ludowców jest ono dla PSL bardziej korzystne, bo Polska2050 niezbyt mocno różni się od Koalicji Obywatelskiej, więc – poprzez to porozumienie, PSL bardziej rozszerzy swój elektorat miejski. Natomiast z punktu widzenia Szymona Hołowni, jest tu trochę znaków zapytania.

Jakich na przykład?
Choćby ten podstawowy, czy dzięki tej koalicji Szymon Hołownia uratuje - czyli mówiąc wprost, zatrzyma przy sobie część swojego elektoratu. Chodzi o to, że to lider Polski2050 będzie musiał bardziej podzielić się mandatami z PSL-em, aniżeli PSL z Szymonem Hołownią. Tu wydaje się, że PSL – w tym elektoracie miejskim, postawi głównie na te okręgi wyborcze, które zapewnią Ludowcom pewne wejście do Sejmu. Natomiast te, gdzie partia ta nie bierze zazwyczaj mandatów odda Szymonowi Hołowni. A to z kolei będzie oznaczać, że w nich Polska2050 będzie musiała bardziej powalczyć o tego miejskiego wyborcę.

Ludowcy dali sobie miesiąc na porozumienie z partią Szymona Hołowni…
W pewnych sprawach Szymon Hołownia i PSL różnią się programowo, dlatego ten miesiąc jest na takie dotarcie. Na przykład PSL jest bardziej centrowy, bardziej religijny… Myślę, że ten miesiąc jest też takim sygnałem wysyłanym do innych koalicjantów, w duchu „Patrzcie, my już jesteśmy po pierwszych rozmowach, chcemy się ze sobą połączyć, pracujemy nad wspólnymi listami wyborczymi. Bierzcie z nas przykład, kładziemy karty na stół”. To postawiłbym tu, na pierwszym miejscu. Tym porozumieniem, te dwa ugrupowania wysyłają wyraźny sygnał choćby w kierunku Koalicji Obywatelskiej. Sprawdzają, jak się zachowa.

Jak na razie KO informuje, że zaczyna budować własne listy wyborcze. Lewica nie mówi „nie” wspólnej liście, ale z drugiej strony konsoliduje się i rusza samodzielnie w Polskę. Z czego wynika ten opór do zjednoczenia się całej opozycji, na co przecież wcześniej wskazywano?
Wspólna lista ma swoje korzyści jak choćby wzmacnia siłę elektoratu – szczególnie w metodzie D'Hondta, w której jest brana pod uwagę liczba ważnych głosów oddanych łącznie na listy kandydatów każdego z komitetów wyborczych, które ten próg przekroczyły. Ta metoda „wspiera” duże komitety wyborcze, z dużym procentem oddanych głosów. Ale ma też swoje minusy. Pierwszy – to duża rozbieżność programowa, na przykład pomiędzy elektoratem PSL a elektoratem Lewicy, która proponuje związki jednej płci. A temu PSL wyraźnie się sprzeciwia. Poza tym - tak generalnie, niecały elektorat ugrupowań opozycyjnych zgodzi się sprowadzić swój wybór do jednego hasła: „Jesteśmy przeciwko PiS-owi”. To jest zbyt mało. Pozostaje też walka o miejsca na liście każdego ze startujących komitetów, a przecież liczba mandatów nie jest z gumy. W okręgach jest wielu polityków różnych opcji politycznych, którzy chcą zaistnieć. Chcą zapewnić sobie i swoim partyjnym kolegom start, z dobrego miejsca na liście czego konsolidacja ugrupowań opozycyjnych, na pewno nie ułatwi. Nie będzie też łatwo rządzić zjednoczonej opozycji, jeśli wygrałaby wybory, bo dalej będą przecież te wspomniane różnice programowe poszczególnych ugrupowań. Ale też aspiracje personalne, więc dobranie odpowiednich ludzi i stworzenie gabinetu, będzie trudne choć zapewne nie niemożliwe…

A dlaczego Lewica nie wyciąga wyraźniej ręki do KO?
Bo obawia się, że zostanie przez KO „zjedzona” ponieważ Koalicja, ze swoim programem wyraźnie przesuwa się w lewą stronę. Podobnie, jak Lewica mówi o aborcji – miałaby być ona legalna do 12 tygodnia ciąży czy o związkach partnerskich, stąd Lewica – choć jest programowo, bardziej radykalna od KO to walczy teraz - mimo wszystko, o przetrwanie. Pamiętajmy, że pojawiła się ona, na nowo podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wówczas startowała z list KO i dzięki temu, na kanwie listy KO zdobyła mandaty do PE. Teraz Lewica ma dużo do stracenia, ponieważ lewicująca KO zabiera jej po prostu elektorat.

Pojawiła się też informacja, że PiS zaczyna rozmowy w kuluarach z Konfederacją, Polskim Stronnictwem Ludowym i Bezpartyjnymi Samorządowcami…
Jest takie powiedzenie: „W polityce nigdy nie mów nigdy”, więc każde rozwiązanie jest możliwe. Co prawda PSL mówi, że jest w opozycji i w niej pozostanie, ale nie jest wykluczone, że z tej partii niektórzy - bardziej prawicowi posłowie, będą chcieli przejść do PiS. Według mnie, to będą jednostki. Co do Konfederacji, którą tworzą różne ugrupowania to można się spodziewać, że jakaś grupa jej posłów również mogłaby się do Zjednoczonej Prawicy przyłączyć i tym sposobem udałoby się jej uzbierać większość. Skoro mówimy o listach wyborczych, to jest wielce prawdopodobne, że ZP wystawi ją wspólną za czym przemawia pragmatyka i geografia wyborcza. Także fakt, że więcej postulatów te środowiska łączy a różni - tak naprawdę, ich sposób patrzenia na bieżące działania polityczne. Są animozje, pomiędzy niektórymi osobami na Zjednoczonej Prawicy, ale – według mnie, one nie przeważą o tym, że pójdzie ona do wyborów podzielona. W przypadku Bezpartyjnych Samorządowców nie sądzę, aby przekroczyli 5 proc. próg wyborczy do Sejmu.

Patrząc na te obecne roszady ugrupowań politycznych, to jak mogą one pójść do tych wyborów jesienią?
Zjednoczona Prawica jako całość. Lewica i Konfederacja pójdą do wyborów samodzielnie. Polska2050 albo z PSL-em albo jednak z KO, do której Szymonowi Hołowni bliżej. No i PSL-Koalicja Polska albo z Hołownią albo samodzielnie, z małymi podmiotami jak Unia Europejskich Demokratów. Tak to widzę dzisiaj.

Co na to wyborcy?
Zazwyczaj zyskują więksi, czyli generalnie, jeżeli wyborca jest nieprzekonany a ma poglądy podobne do dwóch ugrupowań, to wybierze to większe. Jeśli chodzi o samo poparcie to na czele sondaży cały czas utrzymuje się Zjednoczona Prawica, która – mimo trudności, jak choćby inflacja, utrzymuje swoich wyborców a nawet nieco ich pozyskuje głównie swoimi prospołecznymi i zarazem osłonowymi działaniami. Natomiast od dwóch miesięcy, największym spadkowiczem – co wynika z sondaży jest Polska2050 więc wniosek z tego, że to ugrupowanie musi mocno przebudować swoją strategię wyborczą. Dlaczego to poparcie spada? Bo Polska2050, nie odróżnia się swoim programem od KO. A politycy tego ugrupowania – poza Szymonem Hołownią, nie są rozpoznawalni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska