- Nie jest pan członkiem PO więc chyba łatwiej panu oceniać wynik sobotnich wyborów?
- Tomasz Lenz wygrał w dobrym stylu, również głosami Bydgoszczy i pokazał klasę mówiąc, że będzie się starał o kompromis między Bydgoszczą a Toruniem. Z drugiej strony można powiedzieć, że Lenz nie zwyciężył tylko został mianowany, bo nie miał żadnego kontrkandydata. Ale trzeba tylko pamiętać, że to jest pierwszy akt wyborczy. Zobaczymy jak będzie wyglądał drugi czyli skład Zarządu PO i jakie będą intencje ojca regionu marszałka Piotra Całbeckiego. Niezwykle istotny jest też fakt, że do eurowyborów stanie zarówno Tomasz Lenz, jak i obecny eurodeputowany PO Tadeusz Zwiefka.
- W regionalej Platformie wszystko zostaje jednak po staremu. Także konflikty bydgosko-toruńskie?
- Nie wiem, aż tak nie potrafię przewidywać tej sytuacji ciagnącej się nie tyle od lat, co nawet od wieków. Natomiast z pewnością wiem, że bydgoszczanie utracili siłę przebicia zarówno w sferze mentalnej jak i w rzeczywistym działaniu.
Przeczytaj również: Tomasz Lenz szefem PO w regionie
- Jak pan ocenia siedem lat rządów Platformy w województwie?
- Właśnie, mówiąc o "mianowaniu" pana Lenza miałem na myśli i to, że na zjeździe gdzieś daleko w tle zostały problemy kondycji regionu. Pojawiły się tylko nieliczne głosy na ten temat. Koledzy przyjęli np. w sobotę uchwałę o strategii rozwoju regionu do 2020 roku. To trochę absurdalne, bo ta strategia została już zatwierdzona przez samorząd.
- Jednak województwo kujawsko-pomorskie nie próbuje choćby dorównać pierwszej piątce regionów, a nawet się od nich oddala…
- To prawda, w sobotę się pojawiły takie sugestie, Lenz też w przemówieniu programowym podkreślał, że Platformie musi się udać np. walka o nasze drogi. To jest do zrobienia, natomiast nie wiem, jak strategia rozwoju do 2020 roku przyczyni się do wzrosu miejsc pracy, jakości życia i płac.
- Czy ktoś zgłaszał pretensje do lidera partii rządzącej?
- Nie słyszałem poważnych zarzutów, że region jest na krzywej opadającej. Tymczasem środków unijnych i szans napływa coraz więcej. Mamy dobre szkolnictwo wyższe, uniwersytety, mamy kapitał ludzki, a w gospodarce stoimy w miejscu. Tymczasem to są już ostatnie unijne fundusze do 2020 roku. A co będzie dalej? Po tym terminie marszałek województwa już nie będzie mógł być dobrym wujkiem, który rozdaje pieniądze.