Bayern potraktował ten mecz jak przystawkę do dania głównego za jakie uznaje sobotni hit z Borussią Dortmund w Bundeslidze. Dziś najważniejszy był więc wynik. Najlepiej jak najmniejszym nakładem sił, nieokupiony kontuzjami i dający od razu awans do fazy pucharowej. Ten ostatni warunek zostałby jednak spełniony, gdyby Benfica Lizbona przegrała mecz z Ajaksem Amsterdam.
Po raz setny w europejskich pucharach wystąpił Robert Lewandowski (16 meczów w Lechu Poznań, 36 w Borussii Dortmund i pozostałe 48 w Bayernie Monachium). Jubileusz uczcił oczywiście trafieniem. W 31 minucie w charakterystycznym stylu wykorzystał jedenastkę, której nawiasem mówiąc sędzia nie powinnien odgwizdać.
W 71 minucie Lewandowski ustalił wynik, zamykając wrzutkę z rzutu rożnego. To był jego 56 gol w pucharach, a 49 w samej Lidze Mistrzów, w której wyprzedził Andrija Szewczenkę i Zlatana Ibrahimovicia, a zrównał się z Alfredo Di Stefano. Następny cel to jego piłkarski idol - Thierry Henry. W klasyfikacji wszech czasów Cristiano Ronaldo z 121 trafieniami.