Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lilly Hates Roses: Czasem brakuje nam rąk

rozmawiała Monika Wieczorkowska
Lilly Hates Roses
Lilly Hates Roses Monika Wieczorkowska
Dopiero zaczynają, a już gra ich amerykańskie radio i dali koncert na żywo w radiowej "Trójce".

Zespół istnieje od roku. Premiera płyty "Someting to happen" odbyła się 30 lipca, a już zabłysnęli w kultowej nowojorskiej stacji radiowej KEXP. Entuzjastycznie przyjęci na Openerze oraz Slot Art Festival. Właśnie trwa wspólna trasa koncertowa z Dawidem Podsiadło, zwycięzcą 2. edycji programu X-Factor.

:

Rozmowa z
Kasią Gołomską i Kamilem Durskim,
z duetu Lilly Hates Roses

- Dlaczego Lilli nie cierpi róż? (tłumaczenie z ang. Lilly Hates Roses - przyp.M.W.)
Kamil: - Wracając z nagrania piosenki "Youth" zauważyłem w pociągu dziewczynę w koszulce Ramones i tak mi przemknęło przez głowę, że ona chyba nie znosi róż i nigdy nie chciałaby dostać kwiatów… prędzej jakąś płytę z muzyką.

- Ale wtedy jeszcze nie myślałeś o stworzeniu zespołu. Skomponowałeś piosenkę i wysłałeś Kasi do nagrania. Taki test?
Kamil: - Znaliśmy się z widzenia, ale nie ze śpiewania. Wiedziałem, że Kasia śpiewa, ale nie wiedziałem, jak śpiewa.
Kasia: - To miał być jednorazowy eksperyment na długość jednej piosenki. Ale jak ją nagraliśmy, to już było jasne, że musimy założyć zespół.

- Niecałe dwa tygodnie temu graliście na żywo koncert w studiu im. Agnieszki Osieckiej radiowej Trójki. Nieczęsto zdarza się to debiutantom. Idziecie jak burza!
Kamil: - Te wszystkie rzeczy dzieją się naturalnie, to nie jest tak, że nadaliśmy im jakieś szybkie tempo. Jechałem ostatnio z moim ojcem samochodem i śmiałem się, że pierwszą gitarę dostałem w wieku 13 lat, czyli 10 lat temu, i dziesięciu lat potrzebowałem, żeby nauczyć się na niej grać na tyle, by zagrać na niej w Trójce (śmiech).
Kasia: - Wiele pracy włożyliśmy przede wszystkim w to, co działo się przed powstaniem zespołu.

Czytaj: Maria Sadowska: - Dwa równorzędne nurty w moim życiu to muzyka i film

- Jesteście oboje bardzo młodzi i ten zespół to właściwie początek waszej muzycznej drogi. A było coś przed początkiem?
Kasia: - Ja zaczęłam śpiewać, kiedy miałam lat osiem. Potem miałam zespół rockowy, w którym byłam wokalistką okropną i zupełnie się w tym nie odnajdywałam, z upływem czasu coraz gorzej czułam się w tym projekcie. Miałam moment zwątpienia, a rodzice też stwierdzili, że za dużo pieniędzy wydają na moją pasję - bo jeździłam na różne festiwale i konkursy, a to kosztowna sprawa. Już chciałam odpuścić - wtedy zjawił się Kamil.

- I we dwoje robicie na scenie tłum. Dwa głosy, dwie gitary, sekcja, cymbałki. Aż tak samowystarczalni jesteście?
Kamil: - Zaczęło się od nagrania całości, dwunastu piosenek, tylko na gitarę akustyczną i dwa głosy. Po trzech dniach nagrywania tych śladów zaczęliśmy się bawić. Dodawać gdzieś bębny, skrzypce i wiolonczelę. I tak naprawdę, gdy płyta już była skończona, zaczęliśmy się jej uczyć na zasadzie - jak wypełnić te luki, które mogłyby się wytworzyć na scenie.
Kasia: - Koncert w Trójce był pod tym względem wyjątkowy, bo zagraliśmy z gośćmi i w pewnym momencie na scenie było aż siedem osób.
Kamil: - Wcześniej graliśmy we dwoje w radiu w Łodzi i też nie chcieliśmy dać dwóch takich samych koncertów. To nie tak, że czegoś nam nagle zabrakło, tak aranżujemy utwory, by nie było takiego wrażenia. Kasia gra na fortonie, kupiła klawisz.
Kasia: - Ale czasami brakuje nam rąk, chcielibyśmy coś jeszcze dodać i angażujemy wtedy inne osoby.

- Zazwyczaj debiutujący zespół długo udowadnia, że jest wart zainteresowania mediów. Tymczasem wam udało się z miejsca podbić serce jednego z czołowych dziennikarzy muzycznych w kraju.
Kamil: - To było na konkursie Make More Music organizowanym przez Empik, kiedy wygraliśmy kontrakt z Sony Music Polska. Piotr Metz był wtedy w jury.
Kasia: - Można powiedzieć, że jest z nami od początku, bo wtedy na scenie warszawskiego Palladium nas poznał. A gdy płyta była gotowa - zaproponował koncert na żywo w Trójce.
Kamil: - Zaprosił nas też w lipcu na Krakowski Festiwal Filmowy, gdzie graliśmy na 10-leciu Krakowskiej Fundacji Filmowej, a ostatnio dostałem cynk, że na jego zaproszenie wystąpimy na Wielkim Kolędowaniu w Krakowie.

- Śpiewacie po polsku i angielsku. Dwujęzyczny repertuar daje więcej możliwości?
Kamil: - Pierwszą piosenką, jaką w życiu napisałem po angielsku, była "Youth". Uważam, że piosenki piszą się same i nie należy im przeszkadzać. Jeśli pierwsza fraza przychodzi po angielsku, to niech już tak zostanie.
Kasia: - Nie było nigdy takiego momentu, żebyśmy myśli: fajnie byłoby zrobić karierę na Zachodzie, więc musimy przestawić się na angielski. To wyszło naturalnie.
Kamil: - Zachęciło nas też do tego to, że pierwsze radio, które nas grało, to było radio amerykańskie, KEXP.

- Skoro na Zachodzie już zaistnieliście - planujecie dalszą ekspansję?
Kamil: - Jeszcze w październiku jedziemy z koncertami do Berlina, Lipska i Drezna. Tak naprawdę chcielibyśmy koncertować daleko, daleko za granicą i w tym kierunku działamy.

- Co lubicie robić prócz muzyki?
Kasia: - Gotować! Gotować, jeść i kupować buty! (śmiech)
Kamil: - Strasznie lubię Youtuba (śmiech). Lubię rysować, to bardziej dystyngowanie brzmi. Zaprojektowałem okładkę naszej płyty - graficznie wykonała ją Marlena Budnik.
- Właśnie - Youtube! Początkującemu zespołowi trudno funkcjonować bez teledysku. A wy do pierwszej piosenki macie już dwa.
Kamil: - Pierwszy zrobił nam Piotrek, nasz obecny manager, i ten funcjonował do momentu, gdy Orange zorganizowało konkurs. Trzeba było nakręcić telefonem komórkowym klip do naszej piosenki "Youth".
Kasia: - Zwycięzca przy okazji festiwalu filmowego mógł w nagrodę nakręcić nam teledysk już w pełni profesjonalnie.

- Piszą o was "duet poznańsko-toruński" tymczasem Kamil pochodzi z Mogilna, a Kasia z Kowalewa Pomorskiego i dopiero na jesieni przeniosła się do Torunia na czas studiów. Godzicie ze sobą twórczość na odległość?
Kamil: - To nie jest aż tak bardzo od siebie daleko, ale gdy Kasia przyjeżdża do mnie - to na kilka dni. Albo ja do Kasi jadę. Wtedy siedzimy sobie i robimy 5-6 piosenek od razu, to jest nawet lepszy sposób pracy niż gdybyśmy mieli robić co tydzień po jednej.
Kasia: - Współpraca nam się nieźle układa, nie potrzebujemy dużo czasu, by się zgrać, a teraz, gdy zaczęła się trasa koncertowa, nie ma problemu, widzimy się nawet co dwa, trzy dni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska