Ronaldinho, były gwiazdor m.in. FC Barcelony, AC Milan, PSG i mistrz świata z 2002 r. z reprezentacją Brazylii, od piątku przebywa (razem z bratem Roberto) w areszcie po tym, jak zatrzymano go w Paragwaju. Obaj zostali przyłapani na lotnisku na posługiwaniu się fałszywymi paragwajskimi paszportami.
Były piłkarz twierdzi, że... dostali je w prezencie i początkowo zanosiło się na to, że cała sprawa rozejdzie się - kolokwialnie mówiąc - po kościach, a Brazylijczyk i jego brat odzyskają wolność, a za karę wpłacą określoną sumę pieniędzy na cele charytatywne. Paragwajski sąd nie zgodził się jednak na takie rozwiązanie i obaj mają pozostać za kratami do wyjaśnienia sprawy. Być może nawet sześć miesięcy.
Pomóc dawnemu koledze z boiska próbuje teraz Lionel Messi, który najwyraźniej nie zapomniał kto wprowadzał go przed laty do pierwszego zespołu Barcelony. Dosłownie, bo pierwsza oficjalna bramka Argentyńczyka w granatowo-bordowej koszulce padła właśnie po podaniu Ronaldinho...
... W sezonie 2005/2006 obaj wygrali z Barceloną Ligę Mistrzów, choć kontuzja wyeliminowała wówczas Messiego z gry w finale. Argentyńczyk nigdy nie ukrywał, że Brazylijczyk jest dla niego mentorem i wzorem do naśladowania. Ironią losu jest fakt, że między innymi z tego powodu Ronaldinho musiał opuścić latem 2008 roku Barcelonę. Nowy trener Katalończyków Pep Guardiola zorientował się, że Brazylijczyk - dla którego gra w piłkę przestawała być powoli priorytetem - sprowadza młodszego kolegę na złą drogę.
Jak widać Messi nie zapomniał jednak o starszym koledze i dawnym mentorze.
Ronaldinho przesłuchany przez paragwajską prokuraturę. Piłkarz nie chciał rozmawiać z dziennikarzami
ZOBACZ TEŻ:
- Dani ter Stegen - piękna żona u boku bramkarza Barcelony. "Wszystko robi z pasją"
- Arboleda, Uche, Ljuboja - zagraniczne gwiazdy ekstraklasy
- Neymar znalazł nową miłość? Jest starsza od niego o dekadę
- W meczu z Hurkaczem Janowicz już dziś nie byłby bez szans
- Liga rosyjska. Krychowiak odsyła na ławkę własnego trenera
- Skąpo ubrana Kinsey Wolanski oddała cześć Kobemu Bryantowi
