Od trzech tygodni w budynku szkoły w Lipnicy trwa inwentaryzacja. Część ławek przewożona jest do Wielkich Radowisk, gdzie 1 września miałyby iść dzieci ze zlikwidowanej szkoły. Oczywiście jeśli Stanisław Szarowski, wójt gminy Dębowa Łąka nadal podtrzyma swoje stanowisko i nie przekaże budynku stowarzyszeniu.
Plany mieszkańców
Przypomnijmy działające stowarzyszenie powstało siedem lat temu, kiedy to pojawiły się pierwsze rozmowy o likwidacji Szkoły Podstawowej w Lipnicy. Przez ten czas organizacja przygotowywała się do prowadzenia placówki. Teraz kiedy w kwietniu tego roku placówka została zlikwidowana, członkowie stowarzyszenia wystąpili do wójta o przekazanie im budynku po byłej “podstawówce". Jednak Stanisław Szarowski nie wyraził na to zgody, bo jego zdaniem utrzymanie kolejnej szkoły w gminie nie byłoby zgodne z reformą sytemu oświatowego w gminie.
To nasza szkoła!
Właśnie wczoraj do Wielkich Radowisk miały zostać wywiezione ławki szkolne. - Widzi pani jak oni to robią? Wszystko wyrywają ze ścian razem z śrubami, a to powinno zostać odkręcone. Poniszczą nam nasz sprzęt - denerwował się starszy mężczyzna, dla którego szkoła jest bardzo ważna.
- Ta szkoła to dla nas coś więcej niż placówka oświatowa. To nasz dom kultury! Miejsce spotkań - usilnie przekonywała mieszkanka Lipnicy.
Tydzień temu rodzice zablokowali jeden transport. Liczyli na to, że wywożenie wyposażenia szkoły zostanie wstrzymane do czasu rozmów z mediatorami z Komisji Dialogu Społecznego. Spotkanie zaplanowano na ubiegły poniedziałek. Jednak nie doszło do niego, bo Stanisław Szarowski, wójt gminy przebywa na urlopie.
- Od poniedziałku wyjeżdżam z dziećmi na kolonie. I kiedy mam wywieźć ławki, szafy czy krzesła? Przecież trzeba przygotować klasy w Wielkich Radowiskach na większą liczbę dzieci. Sale lekcyjne muszą być doposażone - tłumaczy Maria Wiśniewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Lipnicy.
Rodzice i mieszkańcy przez kilka godzin pilnowali, aby samochód załadowany meblami szkolnymi nie opuścił dziecińca szkoły.
- Kiedy zaczął kropić deszcz, któryś z rodziców stwierdził, że sprzęty szkolne nie mogą moknąć. Rodzice w ciągu kilku minut rozładowali samochód - mówi Małgorzata Olejarz vel Olejarczuk, radna z Lipnicy.
Policja: Na szczęście był spokój
Wczoraj Anna Łęgowska, sekretarz gminy Dębowa Łąka powiedziała “Pomorskiej", że gmina postępuje zgodnie z prawem. I to wójt gminy decyduje o tym jak gospodarować majątkiem gminy i dlatego wszystkie decyzje będą podjęte po powrocie wójta.
W Lipnicy byli obecni również funkcjonariusze policji. - Nasza obecność sprowadzała się do tego, aby zapobiec przepychankom. Na szczęście nie musieliśmy podejmować żadnych interwencji - mówi podinsp. Robert Bagiński, komendant policji w Wąbrzeźnie.