Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisowski: Moje hasło to "czas na rewolucję"

(MJ)
W środę 5 maja o godz. 19 będzie można porozmawiać ze Zbigniewem Lisowskim podczas spotkania w Dworze Artusa
W środę 5 maja o godz. 19 będzie można porozmawiać ze Zbigniewem Lisowskim podczas spotkania w Dworze Artusa Fot. Lech Kamiński
Rozmowa ze Zbigniewem Lisowskim, dyrektorem Teatru Baj Pomorski, koordynatorem programowym instytucji Toruń 2016

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun

- Jak wyobraża Pan sobie swoją rolę w momencie, gdy nasze starania o ESK znajdują się na poważnym zakręcie: Bydgoszcz ogłosiła samodzielny start, runęła koncepcja "gwiazdy podwójnej", odszedł Roman Kołakowski, a Toruń 2016 stracił zaufanie m.in. przez ostatnie wycieczki na kolanach do Bydgoszczy?
- Może zacznę od końca. Jeśli chodzi o wycieczki do Bydgoszczy, prezydent wytłumaczył się w prasie, że to był jego pomysł i wziął ciężar tej decyzji na siebie. To zwalnia artystów z odpowiedzialności za ten groteskowy czyn. I to już stanowi rozdział zamknięty. Czas już pracować na swoje miasto. Nie ma się co czarować - Bydgoszcz od teraz jest naszym konkurentem, który składa samodzielną aplikację i tyle. My oczywiście jesteśmy otwarci na wszystkie pomysły z regionu. Mamy bardzo dobrze opracowaną aplikację i dlatego zapraszamy wszystkich artystów z regionu i z Bydgoszczy do współpracy.

Uważam, że kultura powinna stać ponad politycznymi podziałami i to kultura, jak mawiał Kantor, jest kołem zamachowym każdej cywilizacji. Z tego co wiem już zgłoszono do nas projekty bydgoskich twórców. Myślę, że udało nam się wyjść z zakrętu, osiągnęliśmy pełne porozumienie z twórcami niezależnymi.
- W jaki sposób?

- Powołałem grupę niezależnych społecznych konsultantów, którzy będą mi pomagali przy aplikacji. Są to osoby, które nie tylko od dawna działają na rzecz toruńskiej kultury, ale także od początku opowiadały się za ideą Europejskiej Stolicy Kultury. Są to: Kasia Jaworska - dyrektor festiwalu Tofifest, Tomasz Cebo i Bartek Staszkiewicz, którzy reprezentują eNeRDe i część środowiska niezależnego, Jadwiga Oleradzka i Iwona Kempa z Teatru Horzycy, kuratorka programowa CSW - Joanna Zielińska, artysta plastyk Witold Chmielewski, Jerzy Rochowiak - dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury, Marta Kołacz reprezentująca platformę społeczną oraz Marzenna Wiśniewska z Teatru Baj Pomorski odpowiedzialna za kontakty z UMK.

Powołaliśmy też grupę prężnych młodych ludzi pod roboczą nazwą "Brygady Tygrysa", którzy mają za zadanie łączyć artystów i środowiska na terenie Torunia i województwa oraz działać na rzecz propagowania idei Europejskiej Stolicy Kultury - "kultury dla wszystkich". Sam uważam się za twórcę i z szacunkiem traktuję ludzi zajmujących się kulturą. Chcę zainteresować współpracą grupy niezależne, które nie mają zaufania do oficjeli, bo uważam, że ignorancją jest niezauważanie pewnych zjawisk niszowych w kulturze. A przecież teraz niezależni mają ogromną szansę dojść do głosu i kształtować swoją przyszłości w dialogu społecznym. Moje hasło to "czas na rewolucję". Do współpracy zaprosiłem nie tylko środowiska artystyczne, ale również ruchy społeczne (Stowarzyszenie Bydgoskie Przedmieście) i miejscowy biznes - (Przedsiębiorcy ze Starego i Nowego Miasta).

Musimy rozpoznać kierunki zmian i utrudnienia funkcjonowania i to zmienić - dla dobra Torunia i jego przyszłości, bo te zmiany mają przełożyć się na liczbę turystów i ilość pieniędzy generowanych w przemyśle kulturalnym. Nie jestem gołosłowny, podam przykłady: w Polsce przemysł kulturalny przyniósł 5 proc. PKB, rolnictwo z dopłatami KRUS 3 proc. Tak więc artyści nie są pięknoduchami, darmozjadami i kwiatkami do kożucha, a tworzą biznes opłacalny miastu i wszystkim mieszkańcom. Jestem po wstępnych rozmowach z przedstawicielem przedsiębiorców ze Starego Miasta Maciejem Karczewskim. Jeżeli miasto weszłoby w związek biznesowo- partnerski, to moglibyśmy mieć i parkingi, i ciekawe restauracjo-galerie na miarę XXI wieku. Stowarzyszenie Bydgoskie Przedmieście działające na rzecz dzielnicy ma fantastyczne i gotowe projekty przekształceniowe, co ważne mające poparcie mieszkańców. Podsumowując: kultura niezależna, przedsiębiorczość na Starówce i ruchy społeczne stanowią ogromny potencjał do demokratycznych przemian w naszym mieście z gotowymi rozwiązaniami ideowymi podpartymi badaniami społecznymi. To może być ogromnym atutem w walce o tytuł ESK, który ja osobiście traktuję jako zmiany na lepsze.

Oprócz tego mamy bardzo mocną kulturę oficjalną. W ciągu tygodnia nawiązałem współpracę z twórcami niezależnymi i z tymi z kręgu kultury oficjalnej, ale to nie koniec. Nadszedł już czas na europejskie rozdanie. ESK NAPAWA MNIE OPTYMIZMEM, BO POKAZUJE, ŻE MIESZKAŃCY BEZPOŚREDNIO CHCĄ decydować, w jakim mieście chcą żyć i w jakiej kulturze chcą uczestniczyć. Teraz wszystko jest do obgadania i wierzę w dobrą wolę rozmowy prezydenta Torunia o tych zmianach.

We środę zamieścimy w prasie ogłoszenie pod tytułem "Przepis na projekt kulturalny. Wielki wybuch pomysłów". Tam znajdzie się instrukcja, jak powinien wyglądać poprawny pod względem merytorycznym projekt i jak należy go do nas zgłosić. Cały przepis na projekt zostanie zamieszczony na stronie ESK. Organizujemy też w "Burzę mózgów", na którą zapraszamy wszystkich artystów i mieszkańców. Będziemy również publikować ogłoszenia, pokazujące, ile zostało czasu na składanie projektów i jak je składać. Wszystkie pomysły, które wpłyną do biura Toruń 2016, zostaną objęte prawem autorskim. Odpowiednią umowę będziemy podpisywać z każdym z autorów. Projekty, które zdobędą najwięcej punktów podczas oceny merytorycznej, wejdą do naszej aplikacji. Wszystkie projekty będą oceniane pod kątem merytorycznym, a nie artystycznym.

- Powstała już nowa myśl przewodnia naszej kandydatury?

- Koncepcja "gwiazdy podwójnej" została wycofana, ale pomysł na naszą aplikację jest już gotowy. Mamy też hasło robocze "Wszechświat kultury", którego oczywiście nikomu nie narzucamy, będziemy je konsultować ze środowiskiem podczas spotkania w Kafeterii Dworu Artusa. Myślę, że zaczynamy iść we właściwym kierunku, bo chcemy zastosować komunikację społeczną.

- Czy przypadkiem ten "Wszechświat kultury" nie oznacza całkowitego miszmaszu i braku strategii?
- Myśl przewodnia będzie widoczna w naszym przepisie na projekt. "Wszechświat kultury" jest moim zdaniem dobrym hasłem, wymagającym jedynie uzupełnienia o aspekt osobisty. Z jednej strony czerpie z tradycji, a z drugiej - zmierza w przyszłość. Obejmuje wszystkie aspekty kultury w naszym mieście - od tradycji po nowoczesność i kulturę alternatywną. Zresztą, mniejsza nawet o hasło, bo można jeździć samochodem pomalowanym na czerwono lub czarno, ważne gdzie nas ten samochód dowiezie.

Hasło jest tylko naczyniem do wlania treści w postaci pomysłów. Z pojawieniem się hasła zmieni się również kontrowersyjne logo ESK. Nasza aplikacja jest już bardzo zaawansowana i pełna terminologii kosmicznej. Musimy obracać się wokół tego, co już zostało zaproponowane przez wcześniejszych dyrektorów i ekspertów zewnętrznych. Za warstwę plastyczną aplikacji odpowiada ceniony plastyk Jacek Yerka. Ale istotą aplikacji są tak naprawdę projekty artystów, a my podpowiadamy, jak je przygotować. Najważniejsza jest idea, temat i cel. Pomysły mają być krótkie, lapidarne, a biuro bierze na siebie ciężar ich opracowywania. W skrócie można powiedzieć, że artyści są od wymyślania, a biuro od koordynowania i tak to naprawdę wygląda. Unia Europejska już dawno skonstatowała fakt, że artystom nie należy przeszkadzać, a ich wspierać.
- Ilu takich projektów potrzeba, aby aplikacja była kompletna?
- To zależy od pomysłowości artystów, nie ma ograniczeń. Może być ich i 500.

- Dużo.
- Tak, dużo. Teraz właśnie nadszedł moment, w którym artyści powinni wziąć sprawy w swoje ręce. Musimy nadrobić stracony czas, czyli czas, kiedy z nami nie rozmawiano. Sam czuję się twórcą i czuję się lekko zażenowany zaistniałą sytuacją, ale teraz czas na zmianę podejścia i burzę pomysłów. Chcę przywrócić pełną otwartość, bo sednem ESK są pomysły ludzi, artystów, które nadadzą naszej aplikacji indywidualny charakter. Nie ma sensu "drzeć kotów", trzeba się wziąć do pracy, jestem do dyspozycji, możemy codziennie spotykać się i robić burzę mózgów, tym bardziej, że lubię słuchać i rozmawiać, bo bardziej czuję się twórcą niż urzędnikiem.

- Myśli Pan, że to już koniec personalnych roszad w Toruń 2016
- Nie mamy już czasu na personalne roszady. Z szacunkiem podejdę do wszystkich inicjatyw twórczych. Dla mnie najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać, to ignorancja i dzielenie twórców na amatorów i profesjonalistów. Moim zadaniem jest również naświetlanie działań najbardziej niszowych z kultury alternatywnej, która nie chce wiązać swojej działalności z "systemem". Tylko, że ESK to nie jest system, a "lupa i tuba" dająca "głos" środowiskom skrajnie niezależnym, które mogą wypowiedzieć się w swojej sprawie poza wszystkimi "układami". I jeżeli ktoś chce się wypowiedzieć to zapraszam do dialogu, niczego nie chcę ukrywać. Czekam, więc na manifesty, odezwy, słowa krytyczne i przepisy na naprawę kultury - wszystkie te głosy zostaną nagłośnione i ujawnione na naszej stronie ESK. W mojej osobistej ocenie sztuka jest dobra albo zła, ale niech o tym decydują widzowie, a potem krytycy. Jeśli chcemy zdążyć, musimy wziąć odpowiedzialność za naszą przyszłość na wszystkich płaszczyznach funkcjonowania kultury. Nawet jeśli nie wygramy konkursu, idea ESK może trwale zmienić oblicze naszego miasta, bo najciekawsze projekty i tak zostaną zrealizowane.
- Do tej pory osoby, które odpowiadały w Toruniu za start do ESK, odchodziły w niesławie. Nie obawia się Pan, że podzieli ich los?
- Kontrowersje wokół ESK pokazują, jakie w całej Polsce istnieją zaniechania w sferze kultury. A my żyjemy w gorącym mieście. I tu temperatura sporu, debaty społecznej osiągnęła swoje apogeum i to stanowi bardzo dobry wynik na przyszłość. Nie boję się nadszarpnięcia swojej reputacji, bo nie jest sztuką ciągle wyrywać, sztuką jest ciągle się z życiem zmagać. Nawet jeśli przegram, wiem, że działam w słusznej sprawie, bo moje myśli obracają się wokół przyszłości.

Myślę, że warto zaryzykować, zwłaszcza, że uprawianie sztuki jest nieustannym wystawianiem swojej reputacji na szwank. Moją misją jest nagłośnienie wszystkich tworzących w kulturze, bez względu na przekonania, rodzaj uprawianej sztuki i skupienie ich wokół ESK, która ma być tubą nadawczą ich manifestów twórczych i planów na przyszłość. Moje hasło to: "Czas na rewolucję". To tyle.

Wszystko teraz zależy od was artystów, bez dzielenia was i oceniania. Nadszedł wasz czas! Przyszłość nie jest bez sensu! Możecie się wypowiedzieć! Wolność jest dla was! Składajcie projekty!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska