"Środki masowego przekazu dokonały nade mną sądu i wydały skazujący wyrok. (...) Zaprzeczam wszystkim faktom podawanym w mediach i jednocześnie zapewniam Was, że jest to nadinterpretacja moich słów i zachowań. Najwięksi przestępcy mają prawo do anonimowości, dopóki sąd inaczej nie postanowi. Mnie nawet tego pozbawiono (...). Nieludzkie jest też to, że atak na moją osobę nastąpił podczas mojej choroby i rekonwalescencji, wykorzystując ludzką słabość człowieka chorego. Przebaczam moim prześladowcom, ufam w Bożą sprawiedliwość, a Was proszę o modlitwę za mnie - niegodnego sługę" - napisał abp Paetz w liście do wiernych, który wczoraj został odczytany w niektórych kościołach diecezji poznańskiej.
List arcybiskupa wierni przyjęli z mieszanymi odczuciami. Wiele osób wychodząc z kościoła nie chciało rozmawiać na ten temat.
"Rzeczpospolita" w tekście z 23 lutego zatytułowanym "Grzech w pałacu arcybiskupim" napisała, że abp Paetz molestował seksualnie kleryków i księży. Dziennik twierdzi, że o skłonnościach homoseksualnych hierarchy wiadomo co najmniej od dwóch lat.
(PAP)
List do wiernych
Metropolita poznański abp Juliusz Paetz w liście do wiernych swojej diecezji napisał, że zaprzecza "wszystkim faktom podawanym w mediach", "przebacza swoim prześladowcom oraz prosi o modlitwę".