Zobacz wideo: Przy ul. Królowej Jadwigi będą nowe mieszkania
Emerytka mieszka od 38 lat w kamienicy w centrum Bydgoszczy. - Dostaliśmy to mieszkanie jeszcze na zasadach kwaterunku - wspomina. - W budynku znajduje się 9 mieszkań, już z naszym. Wszystkim nam dobrze się żyło do czasu, aż pojawił się nowy właściciel. O jego istnieniu dowiedzieliśmy się po 10 latach od dnia, w którym kupił kamienicę.
Podwyżka czynszu dla najemców kamienicy
No i się zaczęło. - Inwestor robi wszystko, żeby nas się pozbyć, chociaż jesteśmy porządnymi lokatorami, nigdy nie zalegaliśmy z opłatami - przekonuje czytelniczka. - Dotychczas płaciliśmy czynsz w wysokości 13 złotych za metr. Stwierdził, że za mało. Jesienią 2020 roku dostaliśmy pismo o podwyżce do 25 zł/m kw. Z prawie 800 zł miesięcznie mamy nagle płacić ponad 1500. Właściciel nie podał uzasadnienia, więc płacimy według starych stawek.
To nie wszystko.
- Nowy właściciel zaczął prowadzić generalny remont kamienicy. Tynk sypie się nam na głowy - kontynuuje kobieta. - Podwyżka czynszu i uciążliwe remonty spowodowały, że prawie wszystkie rodziny, mieszkające tu od lat, poszukały sobie innych mieszkań. Tylko nasza została. Nie damy się zastraszyć.
W styczniu br. zmienił się zarządca nieruchomości, który reprezentuje interesy właściciela. Podkreśla, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami. Dodaje, że zmiana czynszu nastąpiła za jego poprzednika.
A poprzednik zaznacza, że o czyścicielu kamienicy nie ma tutaj mowy: - Właściciel posesji ma prawo przeprowadzać remonty i ma prawo podwyższać czynsz w granicach normy.
Pojawił się następny zgrzyt. - Inwestor utrzymuje, że mieszkamy bez umowy. Nonsens! - przekonuje czytelniczka. Na dowód pokazuje umowę z 1983 roku, zawartą z ówczesnym Wydziałem Spraw Lokalowych Urzędu Miejskiego w Bydgoszczy. To decyzja o przydziale lokalu mieszkalnego. - Właśnie tego, w którym mieszkam od 38 lat - precyzuje nasza rozmówczyni.
Gdy ściany pękają w kamienicy w Bydgoszczy
Właściciel prowadzi generalny remont budynku. - Ale w naszym mieszkaniu nic zrobić nie może, bo ono jest z lokatorami. Brygady w lokalu nad naszym tak jednak intensywnie pracują, że ściany nam pękają i tynk z sufitów odpada. Ekipy zrobiły pseudozabezpieczenie. Nad sufitami rozwiesiły... folię.
Mieszkanka powiadomiła inspektorat nadzoru budowlanego. Ten prowadzi „kontrolę robót wykonywanych w budynku (...) w zakresie ich legalności i bezpieczeństwa użytkowników lokali mieszkalnych”. Wyników jeszcze nie ma.
Lokatorka dodaje: - Pewnie właściciel potem zechce sprzedać mieszkania albo wynająć je za dużo większe stawki. Zresztą: tak nam podwyższył opłaty, że są one podobne do wolnorynkowych.
Czytelniczka dodaje, że mieszkańcy kwaterunkowi są pod szczególną ochroną. Eksperci mówią zaś o zmianie prawa sprzed lat, o której nie wszyscy wiedzą.
- Lokatorzy, posiadający decyzje kwaterunkowe, od 1994 roku stali się zwykłymi najemcami na umowach najmu w domach prywatnych - tłumaczy Adam Szymandera, prezes Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów w Bydgoszczy.
Najemczyni uważa, że jej historia przypomina te, gdzie czyściciele kamienic robili wszystko, aby pozbyć się najemców. Przedstawiciele właściciela kamienicy zaprzeczają.
Cel: mieć puste mieszkanie
Podobne przypadki chodzą jednak po ludziach. Biznesmen z Torunia odciął swoim najemcom wodę i prąd. Szczuł psami.
A biuro nieruchomości kupiło w Bydgoszczy mieszkanie z zadłużonymi lokatorami. Planowało sprzedać lokum, ale oni nie zamierzali się wyprowadzić. Szef biura nie miał możliwości prawnych, żeby ludzi usunąć. Usunął więc drzwi i okna, tzn. je wystawił. Matka z synem przez tydzień tak mieszkali. Potem skapitulowali.
