Pesa ma coraz więcej kontraktów i brakuje jej miejsca. Potrzebuje nowej hali, w której zatrudni 300 osób. Chciałaby, by powstała w miejscu zrujnowanej parowozowni, ale tę - w trybie pilnym - wpisano do rejestru zabytków.
Sambor Gawiński, _wojewódzki konserwator _podkreśla, że zrobił to wyłącznie z obawy, że unikatowy obiekt (są tylko takie trzy w Polsce) zostanie zburzony.
- Decyzja konserwatora została wydana z rażącym naruszeniem prawa - twierdzi Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
- Odwołaliśmy się od niej do ministra kultury - mówi Michał Żurowski, rzecznik Pesy. - Została uchylona.
- Chodzi o błędy formalne - usłyszeliśmy w biurze prasowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Przekazaliśmy ją do ponownego rozpatrzenia przez wojewódzkiego konserwatora.
Ten ponownie wpisał parowozownię na listę zabytków.
By jednak pogodzić interesy historyczny z biznesowym, rozważany jest pomysł, by przenieść lokomotywownię gdzie indziej. Żeby Pesa mogła wybudować nowoczesną halę. Miasto zaproponowało pomoc w znalezieniu takiej działki. Padła propozycja Exploseum na terenie byłego Zachemu, Myślęcinka lub działki na Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego.
- Jednak żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły - mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy.
- Cieszymy się tym kompromisem - nie kryje MaciejGrześkowiak z Pesy. - Jako firma pokryjemy koszty rozbiórki, nadzoru konserwatorskiego oraz przeniesienia zabytku.
Później odbudową i zarządzaniem parowozownią ma zająć się miasto.
