MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Los to pięknie wyreżyserował

Rozmawiał Joachim Przybył
Tomasz Gollob po raz 15. będzie walczył o punkty Grand Prix w Bydgoszczy.
Tomasz Gollob po raz 15. będzie walczył o punkty Grand Prix w Bydgoszczy. fot. Andrzej Muszyński
Tomasz Gollob po raz 15. będzie walczył o punkty Grand Prix w Bydgoszczy. Przyjedzie po ósme zwycięstwo. Ale po raz pierwszy, jako zawodnik toruńskich "Aniołów". - Nie boję się - zapewnia.

- Denerwował się pan przed pierwszym meczem w barwach Unibaksu. Teraz kolejny stres - jak przyjmą pan kibice w Bydgoszczy podczas turnieju Grand Prix?
- Wcale się tego nie obawiam. Wiem, że na mój pierwszy występ w Unibaksie przyjechało wielu kibiców z Bydgoszczy. Polonia miała swoją szansę, ale trafiłem tam, gdzie mnie chcieli i potrafili zapewnić odpowiednie warunki. Tak to się po prostu ułożyło.

- Po udanej Grand Prix w Auckland wszyscy liczymy na dwa pierwsze miejsca dla Polski...
- Na razie widać, że Jarek Hampel zaczął sezon w dobrej formie. Z wnioskami trzeba jednak się wstrzymać. Zawsze powtarzam, że pierwszy miesiąc jazdy jest nierówny i trudny. Zawodnicy wiele jeszcze eksperymentują, raz to wychodzi lepiej, raz gorzej. Dopiero po kilku tygodniach forma się stabilizuje i wtedy będziemy mogli coś powiedzieć. W tej chwili wszystkim brakuje tzw. najeżdżenia. Nie licząc turnieju w Auckland, w ostatnich tygodniach jeździłem jednak na innych motocyklach niż żużlowe, bo takie były warunki. Dajcie nam jeszcze miesiąc czasu i wtedy dopiero będzie można spekulować na temat szans i możliwości.

- Obaj zmieniliście kluby przed tym sezonem. To może mieć wpływ na formę?
- Oczywiście. Takie wydarzenie jest mobilizujące dla każdego zawodnika, wyzwala dodatkowy zastrzyk energii. Mnie osobiście czeka dużo pracy i wiele zawodów dla Torunia. To bardzo motywujące.

- Zima broniła się długo, a pan szukał jazdy na motocyklu nawet na arabskich pustyniach.
- Staram się startować na każdym możliwym motocyklu. Gdy pogoda nie pozwalała na jazdę na torze żużlowym, to szukałem okazji do startów na crossie czy enduro. Myślę, że to właściwa droga na okres zimowy i jedyna szansa na utrzymanie kontaktu z motocyklem. Od lat tak właśnie się przygotowuję do sezonu i to doskonale zdaje egzamin. W przyszłości nie wykluczam także startów w innych dyscyplinach motocyklowych, ale na dziś najważniejszy jest żużel.

- W sobotę będzie pan rywalizował z Chrisem Holderem i Darcy Wardem, a dzień później razem z nimi - w barwach Unibaksu. Można dostać rozdwojenia jaźni.
- To jest proste: tak samo piłkarze grają w różnych klubach, ale w reprezentacji tworzą jedną drużynę. Dla żużlowca zupełnie inną kwestią jest turniej drużynowy, a zupełnie inną zawody indywidualne. To jest także kwestia doświadczenia. A tego mi akurat nie brakuje.
- Pamięta pan ostatni turniej Grand Prix w Bydgoszczy? Świętował pan wtedy mistrzostwo świata.
- Piękne wspomnienie, zwłaszcza, że stało się to praktycznie w domu. Los to wtedy wspaniale wyreżyserował. Pamiętam jeszcze ból kontuzjowanych nóg, ale najważniejsza była radość. To bardzo ważny dzień w moim sportowym życiu. W Bydgoszczy się wychowywałem, tam startowałem przez 16 lat i właśnie tam zostałem najlepszy na świecie. To coś wyjątkowego, czego życzę każdemu zawodnikowi.

- Jakie cel stawia pan sobie na sobotę? Może ósme zwycięstwo na tym torze?
- Trzeba pamiętać, że w Bydgoszczy nie jeżdżę już dziesięć lat i ten tor nie jest już mój. Będę oczywiście robił wszystko, aby wygrać, ale mam wielki respekt i szacunek dla pozostałych zawodników. Potrzebny jest dobry dzień, trochę szczęścia, szybki motocykl. To nie jest takie proste, nawet na jednym z ulubionych torów.

- Jak pan ocenia szanse na drugi tytuł mistrza świata?
- W tym roku dystans do przejechania jest długi. Jest dwanaście turniejów i w każdym trzeba dać z siebie wszystko. Ważny jest każdy pojedynczny turniej, dopiero suma takich mniejszych wyników może dać wielki sukces. Dlatego stawiam sobie zawsze cel jedynie w najbliższych zawodach. Wiem, że należę do najstarszych zawodników z cyklu, ale nie zamierzam się poddawać. Dobrze mi poszło w Nowej Zelandii, teraz liczę na równie dobre występy w Bydgoszczy i potem w Goeteborgu. To są tory, na których czuję się bardzo dobrze i które mogą zapewnić mi dobry start w tym sezonie. Każdy chciałby być pierwszy. Ja jestem aktualnie czwarty i to też jest wielki wyczyn. Zajmowałem zresztą wszystkie miejsca w Grand Prix od ósmego w górę, więc wiem, jak to smakuje.

- Jest gdzieś tam w głowie rekord zwycięstw turniejowych Jasona Crumpa? Panu brakuje już tylko jednego do wyrównania.
- Nie myślę o tym, bo pobiłem już wiele innych rekordów. Chcę się po prostu bawić żużlem tak dlugo, jak długo sprawia mi przyjemność i jestem w tym niezły. Nie myślę na razie o końcu kariery. Nie powinienem chyba jej kończyć w momencie, gdy jeszcze nieźle to wychodzi. Żużel jest dyscypliną
długodystansową i spokojnie można jeździć do 50. roku życia.

- Czuje pan na plecach oddech krajowej konkurencji? Przez lata był pan sam w czołówce Grand Prix.
- Jarek Hampel już od kilku lat z powodzeniem walczy o medale i ma uzasadnione aspiracje, żeby zostać mistrzem świata. Jest także wielu innych zawodników, którzy startują w cyklu Grand Prix lub chcą się tam znaleźć i oni też mają wielkie ambicje i umiejętności. Bardzo bym chciał, by moje miejsce w mistrzostwach świata kiedyś zajął właśnie Polak.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska