Po raz ostatni bydgoski zespół wygrał ponad miesiąc temu. 5 listopada Łuczniczka pokonała MKS Będzin. Potem już tylko przegrywała. Tylko z Espadonem Szczecin udało się wywalczyć punkt. W pozostałych meczach bydgoszczanie przegrywali, zdobywając co najwyżej seta. W tych meczach tylko momentami były fragmenty dobrej gry. Bydgoskim zawodnikom brakuje przede wszystkim pewności i zdecydowania w kluczowych momentach. Poza tym zdarzają się i proste, wręcz banalne błędy, które nie przystoją siatkarzom występującym w zawodowej lidze. Im szybciej sobie bydgoszczanie z tym poradzą tym lepiej.
Po tej fatalnej serii Łuczniczka jest już bardzo blisko dna ligowej tabeli. Nad ostatnim Epadonem mają tylko 2 punkty przewagi. Do wyprzedzających zespołów z Warszawy i Kielc bydgoszczanie tracą już 6 „oczek” i będzie trudno tą stratę nadrobić, jeśli wyniki nie ulegną drastycznej poprawie.
Problemy zdrowotne
Oprócz problemów natury sportowej, z którymi zmaga się bydgoski zespół. Doszły jeszcze sprawy zdrowotne. Część zawodników ostatnio przechodziła grypę żołądkową i była ona na tyle poważna, że wylądowali oni w szpitalu.
Poza tym kontuzji kolana nabawił się Milan Katić, który musi pauzować jeszcze minimum tydzień.
Nie wiadomo kiedy do gry wróci Wojciech Ferens. Przedłuża się jego rehabilitacja po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych w kolanie. Ostatnia diagnoza lekarzy mówi, że być może za około 6 tygodni przyjmujący będzie gotowy do gry. Choć nikt nie zaręczy, że tak będzie i termin po raz kolejny nie ulegnie przesunięciu.
Siła zespołu
Bydgoszczanie mieli nadzieję, że dzięki pięciu meczom rozgrywanym u siebie uda się im poprawić swój bardzo skromny dorobek.
Pierwsza próba okazała się nieudana, bo Łuczniczka przegrała z Cuprum Lubin.
Teraz druga szansa z Cerradem Czarnymi. Nie będzie wcale łatwiej, bo rywale ostatnio złapali całkiem dobrą serię. W siedmiu meczach wygrywali aż pięć razy. To pozwoliło im awansować na 7. pozycję w tabeli.
Gra radomian opiera się w ataku na czterech zawodnikach: atakującym Bartłomieju Bołądziu (224 pkt.), przyjmujących - Wojciechu Żalińskim (155) i Tomaszu Fornalu (12) oraz środkowym Emanuelu Kohucie (101).
- To bardzo wyrównany zespół i trzeba na wszystkich zwrócić uwagę - twierdzi trener Piotr Makowski. - Ostatnio grają dobrze w każdym elemencie i z tego powodu wiemy, że czeka nas ciężkie spotkanie. Przydałby się nam mecz na przełamanie. Pomimo porażek nie ma zwieszania głów i wisielczej atmosfery w zespole. Dużo rozmawiamy i tłumaczymy sobie wiele spraw. Oby to przyniosło skutek na boisku. Chcemy w końcu coś wygrać - jasno deklaruje szkoleniowiec.
Spotkanie ze smaczkami
Spotkanie będzie miało swoje smaczki. Rozgrywającym Łuczniczki jest Patryk Szczurek, który ostatni sezon spędził w Radomiu, ale tam był zmiennikiem Dariusa Kampy. Z kolei w odwrotną stronę udał się Łukasz Wiese. Wychowanek Chemika Bydgoszcz był niezadowolony ze swojej pozycji w Łuczniczce i zdecydował się przyjąć ofertę Cerradu Czarnych, ale tam także na razie nie udało się mu wywalczyć miejsca w wyjściowym składzie. Pojawia się głównie jako zmiennik. W sumie w statystykach zapisano mu 23 sety, w których zdobył 26 punktów.