Trudna jest sytuacja Łuczniczki. Bydgoszczanie przegrali pięć ostatnich meczów z rzędu i spadli na 14. miejsce w tabeli. Mają tylko 3 punkty przewagi nad ostatnim Espadonem Szczecin. Przypomnijmy, że w bieżącym sezonie jest zmiana regulaminowa. Zespół, który zajmie ostatnie miejsce będzie musiał grać baraż o miejsce w Plus Lidze z zespołem I ligi, który spełni wymogi regulaminowe, sportowe i organizacyjne. Idzie więc o to, by tego uniknąć i nie być ostatnim.
Problemy nie ustępują
Jakby mało było problemów, które dręczą bydgoski zespół, to po przegranym meczu w Gdańsku z Lotosem Treflem doszły kolejne. Mateusz Czunkiewicz i Igor Yudin dostali grypy jelitowej i to w tak ostrej formie, że wylądowali w szpitalu i musieli przyjąć kroplówkę, by uzupełnić płyny i się nie odwodnić. Obaj dopiero w czwartek trenowali po raz pierwszy.
Przypomnijmy, że Milan Katić ma problemy z kolanem i nie może skakać.
Z kolei przedłuża się powrót do gry Wojciecha Ferensa, który ciągle nie jest w pełni sił po zabiegu rekonstrukcji więzadeł krzyżowych w kolanie.
To wszystko powoduje, że bydgoszczanie do meczu z Cuprum Lubin nie podejdą w optymalnej dyspozycji.
- Co nam innego pozostaje: staniemy na boisku i będziemy walczyć o zwycięstwo - zapowiada trener Piotr Makowski.
Marzenia o medalu
Bydgoszczanie nie będą faworytami meczu, bo lubinianie zaliczają się do czołówki ligi. Cuprum jest na 5. miejscu, zgromadziło w 12 meczach 22 punkty. Wszyscy w Lubinie marzą o medalu. Udało się utrzymać większość zawodników z poprzedniego sezonu. Odeszli tylko Marcin Możdżonek do Asseco Resovii i Szymon Romać do Lotosu Trefla.
Wiodącą postacią Cuprum jest reprezentacyjny rozgrywający Grzegorz Łomacz. Bardzo dobrze spisuje się atakujący Łukasz Kaczmarek, który jest drugim punktującym całej ligi. Ważnymi postaciami zespołu są też przyjmujący z Estonii - Keith Pupart i Robert Taht oraz niemiecki środkowy - Marcus Boehme.