A wszystko to za namową jego wujka, który zachęcił go do startu w jednym ze sztandarowych biegów organizowanych na terenie gminy Łubianka.
- Długo się nie zastanawiałem, zgodziłem się - przyznaje Marcin. - Pobiegłem 11,5 km bez wcześniejszego przygotowania. Podczas biegu panowała świetna atmosfera. Trzeba było przezwyciężyć ból i słabości, bardzo mi się to spodobało.
Rower na początek
Później to już sam dopytywał, kiedy odbędą się kolejne biegi. Zaczął startować cyklicznie, a do tego namówił również swojego znajomego. Ten wyprzedził go podczas biegu, co jeszcze bardziej motywowało Marcina do poprawienia swojej kondycji. Bieg zakończył się szczęśliwie, ponieważ ze zmagań wrócił z rowerem, który był jedną z nagród rozlosowanych wśród biegaczy.
Kiedy w 2005 roku w Łubiance ruszył cykl biegów Grand Prix zaczął w nich uczestniczyć. Wiedział, że zmotywuje go to do regularnego biegania, a przy okazji lepszego poznania środowiska.
Marcin Banaszek z gminy Chełmża teraz należy do Klubu Maratońskiego "Truchcik" w Łubiance. Jest pod opieką trenera, wielokrotnego zwycięzcy maratońskiego Tomasza Drąga. To on opracowuje dla Marcina program treningowy, ilość kilometrów, którą każdego tygodnia musi pokonać, a nawet określa, po jakim terenie ma biegać.
Sto kilometrów to nie problem
- W ciągu tygodnia pokonuję od 90 do 120 km - mówi Marcin Banaszek. - Dzienny trening zajmuje mi około dwóch godzin. Składa się on z dwóch części, pierwsza to tzw. rozbieganie na dystansie od 10 do 30 km. Druga cześć składa się z ćwiczeń, które mają poprawić dynamikę i moją siłę biegową.
Nie ukrywa, że trening pochłania mu każdego dnia dużo czasu, ale udaje mu się godzić plan dnia ze sportem, przyjemnościami i nauką. Tak układa sobie czas, aby na wszystko go starczyło.
Inaczej się biega zimą, a inaczej latem.
Pogoda nie robi różnicy
- My biegacze startujemy cały rok, główne imprezy odbywają się wiosną i jesienią - wyjaśnia Marcin. - Zimą trenujemy i przygotowujemy się do tych imprez. Jak jest zimno, zakładam cieplejsze ubranie, ale z biegu nie rezygnuję. Żartobliwie mówimy, że do biegania mamy pogodę dobrą albo bardzo dobrą. Nie zdarzyło się, aby jakiś bieg trzeba było odwołać np. z powodu deszczu.
Młody biegacz przyznaje, że czasami nie chce mu się biegać, bo ma inne możliwości spędzenia wolnego czasu albo przysłowiowego lenia.
- Wtedy nie chce mi się biegać, do momentu kiedy założę dres i wyjdę z domu - dodaje Marcin. - Bieganiem się nie nudzę, sprawia mi ono przyjemność. To jest moja pasja.