Być może Roman Zagórski, przewodniczący Rady Powiatu przypuszczał, że wniosek Romana Czechowskiego przerodzi się w trwającą niemal godzinę debatę, dlatego nie zgodził się, aby o sprawie rozmawiać na początku wczorajszej sesji. Czechowski długo nie ustępował przekonując, że za kilka godzin nikt nie będzie miał siły ani ochoty poważnie zająć się sprawą. Jak sugerował, niezwykle ważną, bo godzącą w dobre imię Rady.
Ludzie mówią
W styczniu tego roku przyjęto nowe stawki diet. Uchwalono, że przewodniczący będzie obierać co miesiąc 1800 zł (do tej pory otrzymywał - 1216 zł), jego zastępca - 1480 zł (do tej pory miał - 1098 zł), przewodniczący komisji - 1270 zł (do tej pory było to - 915 zł), a szeregowy radny, ograniczający się do przyjścia raz w miesiącu na sesję oraz spotkania komisji - 980 zł (wcześniej mógł liczyć na 732 zł).
Skok był znaczący dlatego spotkał się z licznymi komentarzami mieszkańców. Rzadko pozytywnymi dla radnych powiatowych.
Za, czyli przeciw
- Przez dziewięć lat nikomu nie przyszło do głowy, aby uważać za konieczne podnoszenie diet. Do momentu gdy zainspirował to członek komisji finansów Adam Knapik - przypominał wydarzenia sprzed miesiąca Roman Czechowski. - Gdy jednak przyszło do głosowania nad uchwałą niespodziewanie okazało, że jest jej przeciwny.
Wtedy jednak Czechowski nie zadawał sobie pytania dlaczego? Do szukania odpowiedzi zmusiły go wypowiedzi prasowe Knapika głosującego inaczej niż pozostali. Zrobił tak dlatego, bo uważa, że wielu radnych nie zasługuje na podwyżkę, ponieważ nie zabierają głosu na sesji.
Zdaniem Czechowskiego było to sprytne posunięcie dzięki któremu mógł się przypodobać wyborcom. - To bardzo chytra i świetnie przemyślana polityka - dowodził. - Chociaż do kolejnych wyborów zostały jeszcze trzy lata Adam Knapik już walczy o elektorat.
Kończ waść
Było widać, że niektórzy samorządowcy czuli się zakłopotani sytuacją. Tym bardziej, że każde kolejne oskarżenie było mocniejsze. Doszło do tego, że przewodniczący powołując się na jeden z artykułów statutu powiatu zmusił Romana Cze-chowskiego do skrócenia wypowiedzi i precyzyjnego sformułowania wniosków.
Zakończenia widowiska domagał się też Adam Gatner. - Dziennikarze to sępy, które tylko czekają na takie sprawy - apelował.
Bez rezultatu. Czechowski nacierał dalej. Chyba najbardziej interesowało go, którzy z radnych nie zasługują na to, aby otrzymywać dietę? Odpowiedzi się nie doczekał.
Adam Knapik nie chciał podać żadnego konkretnego nazwiska. Rzucił za to ciekawą uwagę - Diety powinny być jeszcze wyższe.
To raczej zaskakujące spostrzeżenie zważywszy, że był przeciwny ich podwyższaniu.