Jeszcze tydzień temu protestujący zapowiadali, że w niedzielny poranek zamkną kościół i nie wpuszczą proboszcza do środka. Wczoraj spotkali się z biskupem Bogdanem Wojtusiem. Prosił ich, by nie podejmowali aż tak radykalnych decyzji. - Spotykamy się w niedzielę przed pierwszą mszą świętą. Tam na miejscu podejmiemy ostateczną decyzję - zdradził nam po wyjściu od biskupa jeden z protestujących.
Mieszkańcy wsi Ludzisko krzyczą: "Precz z księdzem!"
Lista jest długa
Wszystko zaczęło się od pogrzebu. Proboszcz zmienił miejscową tradycję. Nie chciał, by zmarli byli odprowadzani na cmentarz w kondukcie żałobnym, ruchliwą drogą. Twierdził, że bezpieczniej będzie, gdy trumna z ciałem zostanie tam przewieziona. Nie chciał robić wyjątków. Wezwał policję, gdy jedna z rodzin uparcie prosiła go o to, by mogła jednak odprowadzić zmarłego na cmentarz. W dniu pogrzebu zbuntowani parafianie postawili na swoim. Wbrew jego sugestiom wyruszyli w marszu.
Konflikt trwa już półtora roku. Tamten pogrzeb znajduje się na długiej liście zarzutów, jakie protestujący mają względem proboszcza. Wytykają mu, że jest szorstki w obyciu, uparty i mści się na tych, co podpisali się pod protestem.
- Będziemy walczyć tak długo, aż go stąd wyprowadzimy. Proboszcz miał czas na przeprosiny. Tego nie zrobił. Potem konflikt już tylko narastał - wyznaje jeden z tych, którzy podpisali się pod listem wzywającym biskupów do usunięcia proboszcza z parafii.
Zwolennicy księdza przekonują, że proboszcz wyciągnął dłoń do protestujących. - Na jednym ze swoich kazań powiedział, że przeprasza wszystkich, których dotknął i prosi ich o wybaczenie - opowiadają. Protestujący tego kazania nie pamiętają. Może dlatego, że spora część z nich już do tego kościoła na msze nie przychodzi. Jeżdżą do Markowic, Trląga lub Janikowa.
Protestujący parafianie: - 6 listopada zamkniemy kościół w Ludzisku!
Parafia jest podzielona
Rzecznik prasowy kurii ks. Zbigniew Przybylski przyznaje, że konflikt w Ludzisku jest ogromny. - Parafia jest podzielona na zwolenników i przeciwników proboszcza. Całe rodziny się podzieliły - zauważa. Zaznacza, że za zarzuty kierowane pod adresem proboszcza nie można go zwolnić dyscyplinarnie.
- Prymas rozmawiał jednak na ten temat z proboszczem. Ustnie i pisemnie zalecił mu, by dla dobra sprawy poprosił o zmianę parafii. Ksiądz tego jednak nie zrobił - opowiada ks. Przybylski. Dodaje, że z tą samą sugestią zwrócił się do proboszcza biskup Wojciech Polak. Ksiądz jednak nie posłuchał.
- Zaproponowali mu inną parafię. Nie zgodził się, bo byłoby mu tam gorzej. Nie chce iść tam, gdzie jest ruina - przekonuje zwolenniczka proboszcza.
Do niedzieli kuria nie podejmie żadnych konkretnych kroków. W tej sprawie decyzję może podjąć tylko prymas, a jak przekonuje ks. Przybylski, do sobotniego wieczora jest nieosiągalny. - Teraz ruch jest po stronie proboszcza. Jeżeli protestujący spełnią swoje groźby i zamkną kościół, prymas podejmie najprawdopodobniej mocniejsze środki - wyznaje. Nie chce gdybać, co to będzie.
Ludzisko
Czytaj e-wydanie »