W polskiej tradycji ceremonię żałobna najczęściej prowadzi ksiądz katolicki. A co, jeśli zmarły jest osobą niewierzącą, często za życia mocno podkreślającą, że jest ateistą? Wówczas taką ceremonią może poprowadzić mistrz świeckiej ceremonii pogrzebowej.
Kiedyś funkcje takie pełnili wyspecjalizowani urzędnicy. Dziś są to ludzie, którzy tego fachu uczyli się sami lub pod okiem bardziej doświadczonych mistrzów. W tym nielicznym gronie jest również Łukasz Lipski z Inowrocławia.
W zakładzie pogrzebowym pracuje od kilkunastu lat. Podczas jednego z pogrzebów pewna rodzina poprosiła, aby któryś z pracowników podziękował w jej imieniu osobom zebranym przy grobie. Zgłosił się. Wypadł dobrze. Coraz częściej proszony był o wygłaszanie podziękowań. Zauważył, że wzrasta zapotrzebowanie na świeckie pogrzeby. Postanowił więc zostać mistrzem ceremonii.
Przeczytaj także: Problem alkoholu dotyka nie tylko księży, ale i biskupów
- Uczestniczyłem w pogrzebach świeckich prowadzonych przez innych mistrzów ceremonii. Obserwowałem ich pracę, analizowałem, zastanawiałem się, co ja bym zrobił na ich miejscu, aby ceremonia miała jeszcze bardziej odświętny charakter - opowiada pan Łukasz. Odbył również praktyki u jednego z czołowych mistrzów tego zawodu.
- Na pierwszym pogrzebie był stres. Na kolejnych już nie. Człowiek musi wytrzymać to napięcie, smutek, a także to, że jest nieustannie porównywany do księży katolickich, którzy najczęściej chowają zmarłych w Polsce - wyznaje. Daje jednak sobie z tym radę. Zauważa nawet, że gdy przybyli zauważają, iż ceremonię prowadzi mistrz, a nie ksiądz, słuchają jego z jeszcze większą uwagą.
- Na pewno nie wszyscy mogą wykonywać ten zawód. Trzeba mieć w sobie odwagę, ale i sporą wrażliwość. Ludzie, którzy tracą kogoś bliskiego, przeżywają wielki ból i rozpacz. Na pewno zawsze mogą liczyć na moje wsparcie - podkreśla.
Przed pogrzebem spotyka się z rodziną zmarłego. Przeprowadza z nią wywiad. - Chcę, aby po tym zmarłym w sercach rodziny i przyjaciół pozostała wdzięczna pamięć. Dlatego opowiadam o nim prawdę, ale tylko tę pozytywną. Mam taką zasadę. Nigdy o osobie zmarłej nie mówię żadnych negatywnych rzeczy, nawet jeśli nie był wzorem do naśladowania - zaznacza. Jedna z rodzin chciała, aby tę swoją zasadę złamał i wspomniał w swojej przemowie o tych złych momentach w życiu. Wówczas wybrnął z tego mówiąc: "Szedł krętymi drogimi. Często błądził". Nikt nie miał do niego pretensji.
Każda ceremonia ma inny przebieg. Uzależniona jest od woli rodziny. Zazwyczaj są wiersze, nastrojowa muzyka, życiorys zmarłego, mowa pożegnalna.
- Chcę, aby uczestniczący w pogrzebie przenieśli się w podróż w czasie. Żeby przy okazji omawiania życia zmarłego spojrzeli także na swoje własne - tłumaczy. Sięga po teksty mistrzów słowa. Mówi między innymi: "Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu"; "Pamiętaj, jaki spokój może być w ciszy"; "Prawdę swą głoś spokojnie i jasno"; "Słuchaj też tego, co mówią inni. Nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść"; "Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna"; "Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy".