- Zaaklimatyzował się pan w Bydgoszczy?
- Nie mam z tym problemu. Jeśli ktoś mówi o braku aklimatyzacji, to szuka alibi na swoją słabą grę. Rozumiem kłopoty w innym kraju, gdzie jest bariera językowa. Mam ostatnio przykład Marcina Cabaja, który był na testach w norweskiej drużynie i kontakt był bardzo utrudniony. Wtedy jest ciężko się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
- Pańskie nazwisko było łączone z Zawiszą od początku przygotowań, ale zjawił się jako ostatni. Dlaczego?
- Do ostatniej chwili czekałem na kontrakt z drużyną ekstraklasową. Z tego nic nie wyszło. Tak naprawdę to właściciel Zawiszy namówił mnie na grę przekonując, że tworzy się w Bydgoszczy coś nowego. Nie chciałem się ruszać z Krakowa, bo ułożyłem sobie sprawy osobiste. Chęć przekonania się, że tworzy się coś fajnego zwyciężyła. Odcinanie kuponów nie ma sensu.
- Jaka była pańska pierwsza reakcja, kiedy dowiedział się pan o propozycji z Zawiszy?
- Początkowo byłem sceptycznie nastawiony, bo tak jak mówiłem wcześniej poukładałem sobie sprawy osobiste. Uruchomiłem już inne sposoby na życie, niż granie w piłkę. Chciałem ukończyć studia trenerskie drugiej klasy na AWF. Jestem magistrem i chciałem uzupełnić wykształcenie w zawodzie trenera. Będę musiał załatwić studia w Bydgoszczy, bo słyszałem, że jest tutaj filia AWF. Po zakończeniu kariery chcę wrócić do czegoś, a nie zostać z pustymi rękoma.Miałem duży dylemat, ale mam nadzieję, że uda mi się pogodzić grę w Zawiszy ze studiami.
- Czyli długo się pan wahał i stąd ten późny przyjazd.
- Tak. Pierwsza oferta pojawiła się już tydzień po zakończeniu ekstraklasy. Najbardziej lukratywną miałem z Iranu. Pieniądze to nie wszystko, zresztą bałem się różnic kulturowych. Dziś gram w Zawiszy i nie żałuję.
- Jak pan ocenia zespół?
- Drzemie w nim potencjał. Jest jak mieszanka wybuchowa; młodości z doświadczeniem. Zobaczymy, jak to wszystko wypali? Jak wytrzymamy ciśnienie? Wyczuwa się fajną atmosferę.
- Jak na tak krótki czas został pan obdarzony dużym zaufaniem. Jest kapitanem.
- To jest reprezentacyjna funkcja. Zdecydowało chyba moje doświadczenie i wiek. To jest istotne w kontaktach z sędziami. Poza tym piłkarz grający z tyłu więcej widzi na boisku i może kierować grą. Mam też cechy przywódcze. Kapitan musi pociągnąć zespół w kryzysowych momentach.
- Te cechy przywódcze już pan ujawnił w pierwszym meczu, kierując zespołem. Na koniec proszę powiedzieć kto będzie faworytem ligi.
- Moja dotychczasowa wiedza na temat I ligi odnosiła się do przeczytania wyników. Możemy rozmawiać tylko teoretycznie, analizując składy. Dla mnie nie ma takiego. W każdej drużynie są indywidualności mogące przesądzić o losach meczu. Dopiero po 10. kolejkach będzie można powiedzieć coś więcej.