Profesor nie przeczy, że kontakty z funkcjonariuszem MO i SB miał. Przed wyjazdami do USA, w których kilkukrotnie bywał naukowo od lat 70., musiał spotykać się z nimi przed i po wyprawach. Pytania dotyczyły realiów pracy i życia za granicą. - Nigdy jednak nikt nie proponował mi współpracy - podkreśla.
Po wprowadzeniu stanu wojennego prof. Kopcewicz pełnił funkcję p.o. rektora UMK. W 1982 r. za strony ówczesnego ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego padła propozycja nie do odrzucenia: albo UMK samo wystawi kandydata na rektora, albo taki zostanie przywieziony „w teczce”. - Usłyszałem też wówczas coś szokujacego, że ministerstwo ma projekt powołania, w przyśpieszonym trybie, nowego uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Szczecinie z oddziałem zamiejscowym w Toruniu - relacjonuje profesor. Dlatego zdecydował się objąć funkcję rektora. - Oczywiście, spotkało się to z niezadowoleniem szefów SB i MO. Oni woleli rektora z zewnątrz. Byłoby im wtedy łatwiej przeprowadzać swoje „porządki”, o których marzyli - tłumaczy prof. Kopcewicz.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Uważa, to właśnie był moment, w którym postanowiono zbierać na niego haki. I przytacza daty: 18 sierpnia 1982 r. mianowano go rektorem, 30 sierpnia 1982 r. miał zostać zarejestrowany jako tajny współpracownik (prawdopodobnie o pseudonimie Biolog). - Co ja zrobiłem przez te 12 dni, by się tak zasłużyć? - pyta. - Sądzę, że wtedy zaczęto zbierać na mnie insynuacje w dwóch kierunkach: bycia współpracownikiem SB oraz bycia na usługach wywiadu amerykańskiego.
Lata 80. na UMK to też protesty i strajki, zatrzymywania i internowania. Funkcjonariusze SB usiłowali wchodzić na teren obiektów akademickich. Rektor musiał się z nimi kontaktować, zabiegając o zwolnienia studentów czy pracowników naukowych. - Nie sądziłem, że wszystkie te kontakty mieszczą się w definicji „współpracy”.
Profesora obciążać mają m.in. zeznania emeryta MO. 67-letni Grzegorz F. miał przychodzić do biura rektora i spędzać w nim nawet po 3 godziny.
W raportach miał pisać m.in. o spotkaniach rektora z przedstawicielem konsula amerykańskiego. Naukowiec miał być też przygotowywany do sprawy obiektowej o kryptonimie „Arizona”. Prof. Kopcewicz zaprzecza, by poznał Grzegorza F. - To fantazje - określa jego raporty.
Były milicjant ma stawić się 19 kwietnia do sądu. - Nie wiem, czy przyjdę. Mam ciężką cukrzycę - przekazał wczoraj.
„(...) Pan Rektor Kopcewicz jest osobą o wyjątkowych zasługach dla Uniwersytetu i jego społeczności, przeprowadził go przez niezwykle trudne czasy lat 80-tych, walcząc o jego autonomię, a być może ratując wręcz uczelnię przed likwidacją, bronił pracowników i studentów przed represjami ze strony władz politycznych PRL, wielokrotnie osobiście interweniował w sprawach aresztowanych i prześladowanych członków naszej społeczności. Ta trudna działalność wymagała kontaktów z przedstawicielami ówczesnych władz, w tym także z funkcjonariuszami MO i SB. Nie mam jednak żadnej wątpliwości, że nigdy nie weszły one w sferę, która mogłaby być dzisiaj przedmiotem zainteresowania IPN. (...)” - oświadczył prof. Andrzej Tretyn, obecny rektor UMK.
„Info z Polski” - najważniejsze informacje ostatnich dni.