Piątkowa walka z Gabrielem Rosado (24-12-1, 14 KO) miała otworzyć Maciejowi Sulęckiemu (28-1, 11 KO) drzwi do walki o pas mistrza WBO wagi średniej. Wszystko wskazuje na to, że udało się i następny pojedynek „Striczu” stoczy z Demetriusem Andrade (27-0, 17 KO).
Polak już w pierwszej rundzie posłał Amerykanina na deski. W kolejnych pewnie kontrolował sytuację. W ósmym starciu Rosado znów wylądował na macie i wydawało się, że nokaut jest kwestią czasu. W kolejnej rundzie rywal złapał jednak drugi oddech i to Sulęcki znalazł się w sporych tarapatach, dwukrotnie lądując na deskach. Udało mu się jednak przetrwać tę i ostatnią, dziesiątą rundę, w której obaj poszli na ringową wojnę. Sędziowie punktowali 95-91, 95-91 i 95-93 na korzyść pięściarza z Warszawy.
>> PAIGE VANZANT GÓRĄ W WALCE ZAWODNICZEK, KTÓRYM URODY ZAZDROSZCZĄ RING GIRLS [ZDJĘCIA] <<
Przewagę Sulęckiego potwierdzają statystyki ciosów. Trafił 195 z 641 wyprowadzonych (w tym 119 mocnych), w porównaniu do 108 z 441 w wykonaniu Rosado.
– Nie wiem, co się stało. To było głupie z mojej strony, niepotrzebnie wdałem się w bitkę. Zwycięstwo cieszy, ale nie mogę być z siebie zadowolony. Na walkę z Andrade jestem gotowy – zapowiadał tuż po zakończeniu pojedynku świeżo upieczony posiadacz tytułu WBO w wersji International.
>> CHCIAŁ UKRAŚĆ TELEFON ZAWODNICZCE MMA. DOSTAŁ SOLIDNĄ NAUCZKĘ [ZDJĘCIA] <<
Dariusz Michalczewski: Izu Ugonoh to diament, który trzeba oszlifować. W 2020 roku będzie walczył o tytuł mistrza świata