Dziennikarz TVN 24 Tomasz Kubat udał się niedawno do Egiptu, gdzie zbierał informacje dotyczące śmierci Magdaleny Żuk. Przyznaje, że Egipcjanie byli początkowo chętni do współpracy, ale gdy zorientowali się, że sprawa w Polsce jest niezwykle medialna, to przestali pomagać.
CZYTAJ: Ciało Magdaleny Żuk trafiło do Wrocławia
- W Egipcie Magda przedstawiana jest jako osoba szalona. W szpitalu podkreśla się, że nawet pięć osób nie było w staniej poskromić wyrywającej się dziewczyny. Miała być tak silna. Zdaniem niektórych Egipcjan Magdalenę opętał zły duch i był w niej tak silny, że nie byli w stanie jej upilnować - mówi Kubat.
Początkowo Egipcjanie uważali, że to "zwykłe" samobójstwo, do jakich już miało dochodzić w nadmorskich kurortach. Jednak po fali krytyki ze strony polskich internautów zaczęto uważnie śledzić profile Magdaleny na profilach społecznościowych. - W internecie można znaleźć zdjęcia jak tańczy na rurze i Egipcjanie natychmiastowo określili Magdalenę jako kobietę swobodnych obyczajów, a takich wiele przyjeżdża do Egiptu. Uważają, że poszkodowani są sami Egipcjanie, bo turyści boją się ich kraju - dodaje Kubat.
Magdalena Żuk poleciała na wycieczkę do Egiptu 25 kwietnia. Z informacji, relacji świadków i nagrań – jakie docierają do mediów – wynika, że działo się z nią coś dziwnego. Zachowywała się tak, jakby nie miała kontaktu z rzeczywistością. Bała się. Trafiła do szpitala gdzie – 30 kwietnia nad ranem – wypadła lub wyskoczyła przez okno. Kilkanaście godzin potem zmarła.
Źródło: Dzień Dobry TVN/X-News