
"Błękitna rapsodia" Gershwina zabrzmiała czarodziejsko. Trzeba przyznać, że Malicki (przy fortepianie) wciąż gra po mistrzowsku
(fot. Maryla Rzeszut)
Malicki i Chmielarz byli namiastką Filharmonii Dowcipu, którą współtworzą i w niej występują. Muzyka klasyczna nie musi być serwowana słuchaczom z wielką powagą. Z uśmiechem, humorem jest lepiej "przyswajalna", o czym przekonali grudziądzan artyści w sobotni wieczór.
Przede wszystkim - dwa utwory zrobiły wrażenie: w 1. części koncertu "Fantazja węgierska" Franciszka Liszta, a w 2. części - "Błękitna rapsodia" Georga Gershwina, która zdecydowanie była ozdobą całego wieczoru. Mając symfoników bydgoskich, wykorzystano ich do wykonania trudniejszych kompozycji, a nie tylko jako tło muzyczne do arii operowych i operetkowych.
Aria na orkiestrę, solistów i publiczność

Piotr Bilski
Chórzystki przed wejściem na scenę. W ładnych, wieczorowych kreacjach, które słabo były widoczne z dala,w głębi sceny.
(fot. Maryla Rzeszut)
Powiew filharmonii przypadł bardzo do gustu grudziądzanom, ale też bardzo dobre głosy solistów: Magdaleny Idzik (mezzosporan) i Rafała Bartmińskiego (tenor). Mocne wejście solistki "Habanerą" rozgrzało widownię, która później wtórowała duetowi podczas arii "Usta milczą, dusza śpiewa".
A jak spisał się Malicki w roli konferansjera?
Zapowiadał np. arię "Jakże mam ci wytumczyć" tak: - Wiadomo, o co w tej arii chodzi. On będzie próbował jej wytłumaczyć naliczanie kapitału początkowego do emerytury. Będzie problem, bo tego wytłumaczyć się nie da...
Zapowiadając wejście na scenę szczupłej i zgrabej Magdaleny Idzik (w 1. części była w ognistej, czerwonej kreacji a w 2. części - w zielonej): - Jest w sukni innego koloru, mniej rzucającego się w oczy . Wygląda jak kwiat, a może raczej łodyga...
A na koniec, gdy grali na bis: - Mozart jechał z Wiednia do Warlubia, mijając Łasin i natchnęli go dwaj rolnicy pracujący w polu... Tak powstała kompozycja, która zagramy....
W utworze tym łatwo dało się rozpoznać motywy kolędy "Gdy się Chrystus rodzi" oraz przez chwilę "Tango Milonga"...
Uczta muzyczna

Publiczność biła brawa na stojąco
(fot. Maryla Rzeszut)
Orkiestrę prowadził brawurowo Bernard Chmielarz, chór Alla camera wywiązał się z zadania wzorowo, a soliści Magdalena Idzik i Rafał Bartmiński zbierali długie, gorące brawa po każdej arii. Tenor wykonał arię "Neum dorma" tak, że ciarki przechodziły, a nieśmiertelny utwór "Brunetki, blondynki" tak, że Kiepura się chowa...
Było wesoło, pięknie, a przede wszystkim - dobra muzyka w bardzo dobrym wydaniu.
Czytaj e-wydanie »