- Latami grałem w Mocną Grę, ale nie wygrałem. Do dziś. Pewnie, że czuję się usatysfakcjonowany, takich Czytelników jak ja, jest na pewno dużo, ale to do mnie los się uśmiechnął! - cieszy się pan Zdzisław, wieloletni Czytelnik i prenumerator "Pomorskiej". - Ostatnio zamówiłem prenumeratę kwartalną, to wygodne rozwiązanie. Namówiła mnie do tego nasza pani listonoszka.
Zmobilizował się
Żona Joanna przyznaje, trochę podśmiewała się z męża, gdy ten skrupulatnie wycinał i zakreślał każdy kupon. - I nic, zawsze brakowało jednego, czy dwóch numerków. Sam już nawet zwątpiłem w to, że kiedykolwiek szczęście się do mnie uśmiechnie. Gram również w totolotka, i też do tej pory nie miałem farta. Jak zakreśliłem "32", to wylosowano "31" lub "33". Z Mocną Grą było podobnie. Ostatnio tylko składałem gazety, ale zmobilizowałem się. Wyciąłem to, co trzeba, dołączyłem kupony i wysłałem do redakcji - mówi barcinianin.
Przyznaje zaraz: - Wiedziałem, że dziś będzie losowanie. Od rana ciągle chodziło mi to po głowie. Kiedy ok. godziny 13 zadzwoniła do mnie pani i zaczęła wypytywać o adres, już wiedziałem... Wykrzyknąłem nawet, ze wygrałem dzisiaj samochód. Kiedy powiedziała potem, że tak, to ja jestem tym szczęśliwym Czytelnikiem, z tego wszystkiego popłynęły mi łzy. Radości rzecz jasna.
To taki zgrabny samochodzik
Samochód w rodzinie kiedyś był. Ale w 1992 roku pan Zdzisław zachorował i przestał jeździć. Z czasem auto trafiło do syna Piotra. Czy nowe także do niego powędruje? - Nie! Nie, na pewno nie! - odpowiadają zgodnie państwo Jackowscy. - Ja już od dłuższego czasu mówiłam, żeby w końcu kupić jakieś nowe auto. Jak potrzebowaliśmy, pożyczaliśmy od syna. Samochód jednak ułatwia funkcjonowanie - oświadcza barcinianka. - I dlatego zostanie. To taki zgrabny citroen, akurat dla dwóch osób - dodaje pan Zdzisław.
- Ale ja teraz nie wiem, czy mąż będzie gdziekolwiek mnie zabierał. Byłam trochę sceptyczna i nie wierzyłam raczej, że uda mu się coś wygrać, o samochodzie nie wspominając - śmieje się pani Joanna.
Na przejażdżki będą oczywiście jeździć razem. W pierwszą podróż nowym autem wybiorą się w okolice Włocławka, czyli w rodzinne strony pana Zdzisława.
Czy chwalili się już wygraną? Kiedy odwiedziliśmy państwa Jackowskich, jeszcze nie dzwonili do syna. - Ja to w sumie czekałam na panią, bo tak szczerze jeszcze nie dowierzam... - wyznaje pani Joanna. - Ale syn na pewno się dowie, a reszta, rodzina i znajomi, pewnie przeczytają w "Pomorskiej - dodaje pan Zdzisław. - Teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem. - I ten szczęściarz, pewnie nie będzie mógł spać w nocy z wrażenia - podsumowała pani Joanna.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje