- Na przemian płaczę i się cieszę. To chyba właśnie tak wyglądają łzy szczęścia - mówi na gorąco młoda kobieta.
Dzisiaj w bydgoskim sądzie rodzinnym odbyła się pierwsza rozprawa samotnej matki, walczącej o powrót syna do domu. Przypomnijmy: gdy pani Iza była w pracy, jej synkiem opiekował się brat kobiety. Ten pobił Filipka.
Matka nie zorientowała się po powrocie do domu, że coś się stało. Dopiero nazajutrz przedszkolanki zauważyły siniaki na ciele 5-latka. Malec trafił do szpitala na obserwację. Stamtąd jednak nie wrócił do domu. Trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej w Łabiszynie, bo w rodzinach zastępczych w Bydgoszczy zabrakło wolnych miejsc.
- Nie ja skrzywdziłam moje dziecko, tylko mój brat. On przyznał się do winy, ale to mnie spotkała kara: sąd zdecydował o odebraniu mi Filipka - mówiła bydgoszczanka pod koniec października.
Teraz jest finał sprawy. - Dzisiaj sąd pozwolił, żeby mój syn wrócił do mnie - mówi kobieta. - Właśnie się pakuję i po niego jadę do Łabiszyna.
Czytaj: - Mamo, nie zostawiaj mnie! - krzyczał chłopiec. Ale został matce zabrany, choć to wujek go pobił
Więcej o sprawie czytaj w jutrzejszej (sobotniej) Gazecie Pomorskiej. Możesz kupić także e-wydanie
Czytaj e-wydanie »