- Deflacja w maju to dobra informacja dla konsumentów, którzy będą płacić mniej za żywność. Mniej zadowoleni są rolnicy, którzy otrzymają mniej za swoją pracę. Aby bronić ich dochodów proponujemy inwestycje w działalność marginalną, ograniczoną oraz lokalną, czyli tzw. MOL-e. To małe przetwórnie żywności, które mogą korzystać z surowców wyprodukowanych w gospodarstwie rolnika – tłumaczył Sawicki.
Coraz popularniejsza jest żywności produkowana metodami tradycyjnymi, która wyróżnia się nie agresywnym marketingiem, ale wybitnymi walorami smakowymi i zdrowotnymi.
Większość poslkich gospodarzy sprzedaje produkty w postaci surowców - zboże, żywiec czy owoce. Są one tańsze, a minister namawia do przetwórstwa, które mogłoby przynieść wyższe dochody. Rolnik zatrzymuje marżę przetwórcy i hurtownika. Co wiecej, "klienci coraz częściej szukają czegoś innego niż masowa produkcja pochodząca z wielkich zakładów przemysłowych", argumentuje ministerstwo. Gwarancją sukcesu ma być działalność marginalna, ograniczona i lokalna, która będzie uzupełnienim tzw. sprzedaży bezpośredniej, która wchodzi w życie 1 stycznia 2016 r.
Dotychczas na prowadzenie działalności marginalnej, lokalnej i ograniczonej zdecydowało się 2103 podmiotów. Liczymy, że po uruchomieniu programów dofinansowujących takie inwestycje, ich liczba znacznie wzrośnie – powiedział Marek Sawicki.
Ministerstwo zabiega o nowe rynki, na które mogłaby trafiać polska żywność. W efekcie tych starań polskie mleko może jechać do Indii, a wieprzowina do Egiptu.
źródło: minrol.gov.pl