Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Szczygielski: - Holding nie powinien opierać się na bankrutach [rozmowa]

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Marek Szczygielski
Marek Szczygielski Arkadiusz Wojtasiewicz
Rozmowa z Markiem Szczygielskim, doradcą Dyrektora Generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o Narodowej Grupie Spożywczej i kujawsko-pomorskim rolnictwie.

Pracuje pan nad tworzeniem Narodowej Grupy Spożywczej o charakterze holdingu, która powstaje na bazie Krajowej Spółki Cukrowej. Czy to dobre rozwiązanie?

Raczej pomagam szukać najlepszych rozwiązań dotyczących tworzenia i funkcjonowania tego holdingu i dobrze się stało, że będzie to KSC, która już za czasów zarządzania spółką przez Marka Derezińskiego (ówczesnego jej prezesa) stawiała na dywersyfikację działalności. To był dobry kierunek.

Teraz w naturalny sposób staje się liderem narodowego holdingu, który nie tylko skupuje i przerabia buraki cukrowe. Bo KSC dysponuje udziałami w pięciu spółkach, w tym w Fabryce Cukierków „Pszczółka”, Przedsiębiorstwie Zbożowo-Młynarskim „PZZ” w Stoisławiu, Przedsiębiorstwie Przemysłu Ziemniaczanego „Trzemeszno”. Poza tym we Włocławku powstają przetwory owocowo-warzywne pod marką Polskie Przetwory. A przecież na przykład przy przerobie buraków można zbudować wiele kolejnych biznesów. Takich jak produkcja pasz z tzw. produktów ubocznych (melasa, wysłodki), które nie są odpadem, ale pełnowartościowym surowcem. Pasze mogą powstawać także w innych zakładach (przetwarzających zboża lub ziemniaki) z produktów ubocznych takich jak otręby, poślad czy wycierka.

W portfolio holdingu brakuje jeszcze zakładów z branży mleczarskiej czy przetwórstwa mięsnego. Kujawsko-pomorscy rolnicy zwracali uwagę, że rypińska mleczarnia Rotr mogłaby znaleźć się w tej grupie.

Do takiego pomysłu podchodzę bardzo sceptycznie. Holding raczej nie powinien opierać się na bankrutach, bo to mogłoby się dla niego źle skończyć. Co do przejęcia rypińskiego zakładu, to miałbym obawy także z innego względu - na rynku mleka jest wiele silnych podmiotów. A tamten zakład nie jest ani zbyt nowoczesny, ani duży. To byłoby spore ryzyko.

To Cię może też zainteresować

Poza tym w mleczarstwie bardzo istotna jest baza surowcowa. Surowego mleka nie można przetrzymywać, więc rolnicy, którzy współpracowali z rypińską mleczarnią, szybko poszukali innych odbiorców. Związali się z nimi, więc aby ich teraz namówić do powrotu i do współpracy przekonać innych, należałoby zaproponować korzystniejsze stawki za mleko. To byłby wysoki koszt.

Problemy na rynku mają także niektóre zakłady mięsne. Może one wzmocniłyby holding?

Myślę, że na początek holding powinien zająć się innymi obszarami: przetwórstwa produktów roślinnych i zaopatrzeniem dla rolnictwa. W pierwszym etapie warto skoncentrować się na wytwarzaniu produktów przeznaczonych do zaopatrzenia zakładów przetwórczych, ale myśleć już o budowie sieci dystrybucji detalicznej.

Dlaczego? Wielu przetwórców zabiega o miejsce na półkach w sklepach sieciowych.
Na rynku sprzedaży detalicznej jest ogromna konkurencja, bardzo wielu przetwórców walczy o możliwość dostaw do sieci handlowych, a one wykorzystują sytuację.

Walka dotyczy głównie cen. Sieci chcą kupować po jak najniższej cenie, w dodatku starają o jak najdłuższe terminy zapłaty za towar. To obniża opłacalność produkcji. Dlatego lepiej tylko część towaru takiego jak np. skrobia ziemniaczana czy cukier kierować na rynek sprzedaży detalicznej, a więcej do przetwórstwa. Działania holdingu powinny skupić się także na obrocie materiałem siewnym np. w oparciu o państwowe spółki hodowlane.

Niektóre z tych spółek narzekały na nierówną konkurencję z potężnymi koncernami zachodnimi, które rozdają karty na polskim rynku. Zmieni się ich sytuacja?
Może, jeśli uda się skonsolidować ten rynek, by mieć większy wpływ. A z drugiej strony holding powinien także zajmować się skupem płodów rolnych - głównie zbóż i rzepaku. Bazą może być Elewarr, ale sądzę, że wystarczyłoby do tego celu wykorzystać tylko część spółki.

Co z tego będą mieli rolnicy? Niektórzy zapewne będą przekonani, że w państwowej firmie powinni otrzymać wyższą zapłatę za płody rolne.
To nierealne, bo państwowy podmiot skupujący będzie działał na tym samym rynku, co inne firmy. Nie może dopłacać do swojej działalności.

Co to da gospodarzom?
Pewność, że państwo będzie miało wpływ na niektóre decyzje podmiotu skupującego.

Na przykład na co?
Rzetelność rozliczeń, pewność i terminowość zapłaty, czytelność zasad skupu, długoterminowe kontrakty. Na przykład w tym roku niektórzy rolnicy mają problemy ze sprzedażą kukurydzy. Była susza, teraz częściej w zbiorach przeszkadza deszcz.

Bywa, że skupujący stawia warunek i nie przyjmuje ziarna o wilgotności przekraczającej 35 proc. Zdarza się, że podczas próbnych badań na polu wychodzi wilgotność np. 33 proc., a po przejściu przez kombajn wilgotność wzrasta do 37 proc. W takiej sytuacji rolnik może nie mieć co zrobić z towarem, bo nie każdy z nich dysponuje suszarnią. A w przypadku państwowego podmiotu skupującego, na przykład na wniosek organizacji rolniczych, można by w takiej sytuacji prowadzić skup tak wilgotnego ziarna z opcją dosuszania. No i rolnicy nie pozostawaliby w takiej sytuacji z problemem.

Marek Szczygielski: - Holding nie powinien opierać się na bankrutach [rozmowa]
Arkadiusz Wojtasiewicz

Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, mówił o unormowaniu także rynku owoców i warzyw z pomocą holdingu. W jaki sposób miałoby to nastąpić?
W wielu regionach bardzo dobrą infrastrukturę stworzyły grupy owocowo -warzywne. Część z nich z różnych powodów popadła w kłopoty i przestała działać. Wybudowały przechowalnie, zakłady wstępnego przetwarzania, które teraz znajdują się w rękach syndyków.

Warto ten rynek zorganizować po nowemu, by inne firmy zajmujące się skupem owoców i warzyw nie wykorzystywały trudnych dla rolników sytuacji, nie zbijały za bardzo cen wiedząc, że rolnicy muszą się szybko pozbyć towaru. Holding mógłby zająć się np. produkcją koncentratu jabłkowego i wielu innych przetworów.

Polskie Przetwory mają już wiele świetnych produktów, np. ketchup, sok pomidorowy, ale dla przeciętnego Kowalskiego są one trudno dostępne.
No i dlatego powstaje pytanie - czy holding powinien budować sieć detaliczną, by móc sprzedawać w niej swoje wyroby?

To powinien, czy nie?
Sądzę, że dobrze by było gdyby taka sieć powstała.

Jednak tworzenie sieci sklepów od podstaw to trudne logistycznie i kosztowne zadanie.
Ale nie zapominajmy, że w Polsce, szczególnie w miastach, wciąż dobrze działają sklepy społemowskie, na wsiach są sklepy geesowskie. Sam jestem członkiem Gminnej Spółdzielni, która zaczynała od zaledwie kilku sklepów, dziś jest ich ponad trzydzieści. Weszliśmy we współpracę z pewną siecią handlową i dzięki temu asortyment został poszerzony.

To Cię może też zainteresować

Gdyby holding zdecydował się na współpracę z takimi lokalnymi sieciami sklepów, to można by wówczas pomyśleć również o sprzedaży wyrobów mięsnych czy nabiału.

Stworzenie sieci sprzedaży detalicznej może być jednak trudne, bo do realizacji takiego zadania potrzebna jest doświadczona kadra menadżerów. Trzeba by ich wyłowić z rynku.

Coraz więcej rolników zna się również na marketingu. Zatem może oni będą mogli stać się wsparciem dla holdingu?
Pan Bóg talenty rozdaje równo, ale ważne są też warunki i doświadczenie. Potrzebna jest praktyka w nowoczesnej sieci handlowej, aby korzystać z tego, co już się sprawdziło. Nie chodzi o to, żeby bezmyślnie powielać pewne wzorce, ale by twórczo je wykorzystywać. Obawiam się, że bez odpowiedniej sieci dystrybucyjnej rozwój holdingu może się zatrzymać.

To na razie plany, założenia, a kiedy będą widoczne pierwsze efekty pracy narodowego holdingu?
Sądzę, że w przyszłym roku.

Dystrybucję i sprzedaż detaliczną docenia coraz więcej gospodarzy zajmujących się RHD. Do rolników z naszego regionu zawitała pewna mieszkanka dużego miasta. Kupiła drób, a przy okazji zaczęła przeglądać słoiki stojące na półkach i zainteresowało ją wiele innych produktów. Efekt tego spotkania - rolnicy chcą przy wjeździe do gospodarstwa postawić niewielki sklepik. No i oprócz drobiu, w którym się specjalizują, zamierzają sprzedawać także inne towary z gospodarstwa. Czy to się sprawdzi?
Sprawdza się w wielu krajach (Austria, Niemcy), sprawdzi się i u nas. Rolniczy handel detaliczny (RHD) będzie się rozwijał. Rzutkich gospodarzy u nas nie brakuje. Ale ważne jest to, by produkty sprzedawane w takich miejscach były autentyczne oraz najwyższej jakości.

To znaczy?
Żeby do wyrobów z własnego gospodarstwa nie dołączać towarów z sieci handlowych, przełożonych z kartonów czy pojemników do skrzynek, by udawały własne. Wiem, że wielu konsumentów jest przyzwyczajonych do tego, iż na przykład świeże truskawki można kupić w marketach niemal przez cały rok. Owszem, ale są to owoce z Maroka, Egiptu, a nie z Polski.

Trzeba klientów przyzwyczaić do tego, że polskie świeże owoce dostępne są przez kilka miesięcy w roku, w sezonie, potem można kupić te przechowywane w chłodniach albo w przetworach (dżemach, kompotach). Jeśli rolnicy nie będą na siłę starali się poszerzać asortymentu, postawią na jakość swoich produktów, to na pewno zyskają zaufanie wielu klientów.

Większość kujawsko-pomorskich rolników to ludzie rozsądni, uczciwi, zaradni i pracowici. Czy to wystarczy, by poradzili sobie z nowymi wyzwaniami w rolnictwie?
Państwo może stworzyć pewne warunki dla rolnictwa, ale o wielu rzeczach decyduje np. zaradność. Tego kujawsko-pomorskim gospodarzom na pewno nie brakuje, ale nie zapominajmy o tym, że rolnictwo znalazło się na pewnym rozdrożu.

Brzmi bardzo niepokojąco. Co to za rozdroże?
To rozdroże wiąże się z tym, że rolnictwo przeżywa początek kolejnej rewolucji. Powiedzmy czwartej.

Czego dotyczyły te poprzednie rewolucje w rolnictwie?
Pierwsza rewolucja wiązała się z mechanizacją. Najcięższe i najbardziej pracochłonne zajęcia w rolnictwie przejęły maszyny. To nie tylko ułatwiło życie rolnikom, ale i umożliwiło skokowy wzrost produkcji. Druga rewolucja dotyczyła chemizacji. Po wprowadzeniu nawozów mineralnych i środków ochrony roślin, nastąpił kolejny skok w produkcji.

Trzecia rewolucja wiąże się z genetyką. Ona w bardzo dużym stopniu (dzięki hodowli i modyfikacjom genetycznym) wpłynęła na produkcję w rolnictwie. A kolejna, już czwarta rewolucja, to biologizacja i dygitalizacja 4.0 a może nawet 5.0. Wiąże się z koniecznością przywrócenia równowagi w przyrodzie.

Skąd taka konieczność?
To efekt tego, że zachłysnęliśmy się mechanizacją i chemizacją, bo to dawało wzrost produkcji, ułatwiało pracę na roli. Długo nie zauważaliśmy minusów, widzieliśmy tylko korzyści.

A przecież nawet uprawiając pszenicę (w sposób uproszczony) po zbiorze ścierniska rolnicy opryskują środkami zawierającymi glifosat, który ma zniszczyć wszystkie chwasty, „oczyścić” glebę. Kto się zastanawia, co po zastosowaniu takiego herbicydu dzieje się w glebie? Przecież pozytywne organizmy też giną! Wiele złego robi też monokultura.

Zatem zauważyliśmy te minusy i co dalej?
Próbowaliśmy uratować się genetyką, ale to za mało. Dlatego rolnictwo kieruje się w stronę biologizacji, czyli odbudowy żyzności gleby z wykorzystaniem naturalnych procesów biologicznych.

Bo nieco zapomnieliśmy o biologii i mikroorganizmach glebowych! Z powodu chemizacji i monokultury upraw spada żyzność gleb. Jak się przez lata uprawia np. tylko kukurydzę i stosuje chemię, by nic poza kukurydzą nie rosło, to po pewnym czasie gleba przestaje żyć.

A po wielu latach to się odbija także na plonach, szczególnie podczas suszy, bo gleba z niską zawartością próchnicy ma znacznie niższą pojemność wodną i nawet ciepłolubna kukurydza nie daje sobie rady w takich warunkach.

Jak z czwartą rewolucją poradzą sobie kujawsko-pomorscy gospodarze?
Sądzę, że wielu z nich da sobie z tym radę. Ważne, by rolnicy, którzy zachłysnęli się mechanizacją i chemizacją, zrozumieli jak ważna jest biologizacja i zrównoważone rolnictwo. Powrót do biologicznych podstaw jest nieunikniony, bo nie można bezkarnie niszczyć wszystkiego, co żyje w glebie. Potrzebna będzie edukacja. To od niej powinna się rozpocząć czwarta rewolucja w rolnictwie.

______________________

Marek Szczygielski

Jest doradcą Dyrektora Generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (po likwidacji Agencji Nieruchomości Rolnych, w której był zastępcą dyr. OT ANR w Bydgoszczy, przeszedł do KOWR-u, gdzie odpowiadał za gospodarowanie nieruchomościami). Obecnie pracuje m.in. nad rozwiązaniami dotyczącymi tworzenia narodowej grupy spożywczej. Był Kujawsko-Pomorskim Inspektorem Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.W Kujawsko-Pomorskiem prowadzi niewielkie gospodarstwo rolne.

_____________________________________
Agro Pomorska, odcinek 80

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska