Niemniej konsternacja na sali balowej była całkiem spora, kiedy nestor polskiego dziennikarstwa sportowego Maciej Petruczenko wyczytał z koperty nr 1 nazwisko Pana Bartosza. On sam - znaczy Pan Bartek - też był nieźle skonfundowany. Przecież Robert Lewandowski to sportowy gigant w skali całego globu i wygrać z nim to sztuka nie lada. Tymczasem - o!
Co ciekawe, bombardier monachijskiego Bayernu i reprezentacji Polski dopiero po raz pierwszy w historii plebiscytu osobiście pofatygował się po odbiór nagrody. Tym większa to była niespodzianka dla wszystkich, że był dopiero drugi.
Dla wszystkich oprócz, co oczywiste - środowiska żużlowego. Los chciał, że akurat mnie osobiście przypadł zaszczyt i przyjemność wręczenia na scenie Panu Robertowi okolicznościowej statuetki Championa i muszę przyznać, że doskonale maskował swoje prawdziwe emocje. Powieka mu nie drgnęła, chociaż pewnie faktem swojego wicemistrzostwa musiał być zdrowo zaskoczony.
Tak czy siak opanował nerwy i wygłosił bardzo zgrabne przemówienie, które konkludował wezwaniem wszystkich Polaków do powrotu do uprawiania jakiegokolwiek sportu, do pokonywania osobistych barier i systematycznego treningu. I to treningu nie tylko fizycznego, ale i mentalnego. Słowem, pan Robert namawiał, abyśmy wszyscy w Polsce zmienili się na lepsze. A przynajmniej próbowali tego dokonać.
Kiedy skończył, pomyślałem, że ten apel może przynieść całkiem dobry skutek, bo przecież on sam jest najlepszym przykładem skutecznej pracy nad sobą samym. Żywym dowodem, że świadomość celu i - mądre - podporządkowanie wszystkiego w drodze do jego realizacji musi przynieść ostatecznie sukces. Sukces, który dla każdego z nas oznacza, oznaczał i będzie oznaczać zupełnie coś innego.
A sam pan Robert? Co z nim? Da sobie radę bez złotego Championa „PS” Anno Domini 2019…? No przecież wiadomo, że da, bo już dawno zasłużył sobie na przydomek „Wielki”, i to nie tylko w przestrzeni sportowej. Przecież to właśnie on jest najlepszym i najskuteczniejszym ambasadorem Polski, który w ostatniej dekadzie zrobił dla poprawy wizerunku Polski i Polaków na świecie więcej niż wszystkie nasze placówki dyplomatyczne razem wzięte.
Zrobił i dalej będzie robił, bo na emeryturę wcale się nie wybiera, a zdrowia ma dwa razy tyle, co inni. I co najważniejsze, choć już jest Wielki, to wciąż jest człowiekiem normalnym, przystępnym, w pewnym sensie - zwykłym. Panie Robercie - tak trzymać. Pan się nie zmienia.
ZOBACZ TEŻ:
- Najwyższe transfery Polaków w historii. Kiedy padnie rekord?
- Partnerka piłkarza Interu najpiękniejszą aktorką świata?
- Napastnik Realu złamał kwarantannę dla modelki [ZDJĘCIA]
- Klub z Afryki rewelacją Pucharu Francji
- Chalidow: Porażki nauczyły mnie, jak się bić [WYWIAD]
- Co robią legioniści, którzy pięć lat temu rozbijali Celtic?
Robert Lewandowski: Mamy dużo do poprawy, musimy lepiej operować piłką
