Sentyment chyba do Olimpii pozostał, że zdecydował się pan ponownie na pracę w Grudziądzu?
W czerwcu skończyłem czteroletnią pracę w Wiśle Puławy. Postanowiłem trochę odpocząć i pobyć z rodziną. W ogóle się nie spodziewałem, że może pojawić się oferta z Olimpii, ale tak się stało. Spotkałem się z władzami klubu, porozmawialiśmy i zdecydowałem się podjąć wyzwanie. Gdyby to nie była Olimpia, to pewnie bym nie rozpatrywał propozycji.
Wspomniał pan o wyzwaniu, a ono jest duże..
Oglądałem kilka meczów i Olimpia ma zdecydowanie wyższy potencjał niż miejsce, które zajmuje.
Jednak fakty są takie, że zespół jest na przedostatnim miejscu w tabeli i nie punktował od ponad miesiąca. Jak to poprawić?
To prawda, ale nie mam zamiaru załamywać rąk z tego powodu. Od wtorku wzięliśmy się ostro do pracy. Wierzę, że efekt będzie już w poniedziałek podczas meczu z rezerwami ŁKS. To nie będzie łatwy mecz. Zresztą w drugiej lidze nie ma łatwych meczów i łatwych rywali. Swoje trzeba wywalczyć i wybiegać. Nie ma innej drogi.
To co charakteryzowało grę Olimpii, to odważna gra do przodu, stwarzanie sobie dużo okazji i słaba skuteczność, ale też przede wszystkim łatwość tracenia goli. Jak to zmienić?
W piłce zawsze jest tak, że chce się przechytrzyć rywala i wykorzystać jego błąd. Sęk w tym, aby tych błędów skutkujących stratą goli popełnić mniej niż rywal. Potrzebna jest odpowiednia koncentracja i wzajemna asekuracja. Nie chcę zresztą rozmawiać o błędach i tym co było, ale skupić się nad tym, co przed nami.
Co jest najpilniejsze do zrealizowania w pierwszym tygodniu pracy z Olimpią?
Praca nad organizacją gry. Pewne zachowania zawodników muszą się zmienić. Od niektórych będę wymagał więcej niż do tej pory prezentowali. W czwartek będziemy pracowali nad taktyką, która się zmieni. Musi się zmienić oblicze zespołu, trzeba zwiększyć intensywność. Mamy nad czym pracować. W poniedziałek spotkamy się z trudnym rywalem. Jako trener Wisły rozegrałem chyba z dziesięć meczów z rezerwami i zawsze to były trudne spotkania. Grają w nich piłkarze szkoleni w akademiach, którzy prezentują wysoki poziom. Podobnie będzie z chłopakami z ŁKS. Trzeba bardzo poważnie podejść do meczu, a nie na zasadzie, że gramy z drugim zespołem.
Pewnie zna pan większość piłkarzy z obecnej kadry Olimpii, a z kimś z nich pan wcześniej pracował?
Dominika Frelka sprowadzaliśmy jak poprzednio prowadziłem zespół. Byli w nim Aghwan Papikjan i Kamil Kurowski. Większość chłopaków znam. I powtórzę raz jeszcze: oni mają większy potencjał niż miejsce, które zajmują obecnie.
