By, gdy sprawa przedawni się, zgarnąć nasze pieniądze. Na kontach leży, szacunkowo, aż 10 mld zł, które pozostawili po śmierci klienci banków. Pieniądze powinny trafić do krewnych! Mieszkańcy Kujawsko-Pomorskiego różnie radzą sobie w takich sytuacjach. Sami, bo, jak przekonują, na współpracę banków liczyć nie mogą.
Złóż dyspozycję!
- Gdy zmarł dziadek, babcia kazała mi iść z aktem zgonu do banku - wspomina pani Agnieszka z Brodnicy. - Odłożył 5 tys. zł. Koleżanka mnie jednak ostrzegła: "Nie idź! Zrobią wszystko, byle nie wypłacić kasy." Dziadek miał, na szczęście, na kartce zapisany PIN do karty. Poszłam do bankomatu i wypłaciłam 5 tysięcy.
- Moja mama złożyła dyspozycję, komu po jej śmierci należą się pieniądze - opowiada pani Jagoda z Bydgoszczy. - Gdy zmarła, pokazałam w banku akt zgonu i przelał jej pieniądze na moje konto.
- Ja miałem tylko upoważnienie, by robić wypłaty z rachunku taty - mówi pan Jan z Inowrocławia. - Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się, że taki dokument jest ważny jedynie za życia. Dlatego musiałem powalczyć o swoje pieniądze.
Często jest również tak, że rodzina w ogóle nie wie, że bliski zostawił pieniądze lub nie potrafi ich odnaleźć. - Gdy zaś żaden ze spadkobierców nie dotrze na czas do odpowiedniej instytucji, po 10 latach przechodzą na jej własność - wyjaśnia Zuzanna Brud, ekspert z portalu Bankier.pl.
Trudno się więc dziwić, że próbując zasięgnąć jakichkolwiek informacji, możemy usłyszeć: "To tajemnica bankowa". Instytucje finansowe nie mają obowiązku ani informowania, ani składania raportów o wysokości depozytów po zmarłych. KNF nie posiada więc informacji o skali zjawiska. Pojawiają się jednak szacunki mówiące, że to może być nawet 10 mld zł.
- Dlatego każdy właściciel konta powinien sporządzić dyspozycję na wypadek swojej śmierci - radzi ekspertka z Bankiera. - Warto, by również przygotował listę instytucji, w których posiada produkty finansowe i poinformował o tym kogoś z rodziny lub przyjaciół.
Jeśli jednak, jako spadkobiercy, nie wiemy nic, możemy "przekopać" się przez bankowe umowy i wyciągi, a nawet pliki na twardym dysku komputera osoby, po której dziedziczymy (coraz więcej transakcji jest wykonywanych przez internet). Gdy uda nam się dotrzeć do informacji i nazw banków (niektórzy mogą mieć kilka kont), to połowa sukcesu. Wtedy idziemy do notariusza. Pomoże nam przeprowadzić sprawę spadkową. Gdy w sądzie zapadnie prawomocny wyrok o nabyciu spadku, idziemy z tym dokumentem oraz aktem zgonu do banku, który musi wypłacić pieniądze.
Prawo nie gwarantuje
- Niestety, nasze przepisy nie dają gwarancji, że po śmierci bliskich otrzymamy pieniądze - podkreśla dr Andrzej Gorgol, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu MCS w Lublinie - Trzeba walczyć o swoje i to powinno się zmienić.
Jest szansa. - W parlamentarnym Zespole do Spraw Osób Starszych, do którego należę, trwają prace legislacyjne nad rozwiązaniem tego problemu - zdradza Anna Bańkowska, posłanka SLD.
