MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Martynka Franz - dzielna wojowniczka z Osielska. Raczysko kontra ona, 7-latka

Katarzyna Piojda
Rodzinne, bajkowe wakacje. Wtedy jeszcze było dobrze, bo nie było raka.
Rodzinne, bajkowe wakacje. Wtedy jeszcze było dobrze, bo nie było raka. archiwum rodzinne
Martynka Franz w kilka miesięcy wycierpiała tyle, co niejeden dorosły. Walczy z rakiem. Właśnie przeszła piąty blok chemii. Czeka ją jeszcze jeden. Potem, jak będzie dobrze, operacja.
Zdjęcia w albumach rodziny Franz z podbydgoskiego Osielska dzielą się na dwie grupy.

Te sprzed choroby, na których roześmiana dziewczynka w różnych fryzurkach np. przytula maskotki, pozuje na tle ładnych krajobrazów. I te, gdy Martynkę choroba już zaatakowała. Widać gołą główkę. Ale uśmiech też widać. Ten cały czas towarzyszy małej wojowniczce.

7-latka jest częstym gościem w szpitalu im. Jurasza. Od niedzieli znowu w nim leży. Dzisiaj ma wyjść. To znaczy: jeżeli wyniki będą dobre. - Córka jest po piątym bloku chemioterapii - mówi Kamila Franz. - Blok to kilkudniowy cykl podawania chemii. Lekarstwo na rączkę. Dzisiaj się dowiemy, czy wyjdzie do domu przed weekendem. To byłaby wspaniała wiadomość.

Przeczytaj także: Zabawa zmieniła się w walkę o życie. 7-letnia Martynka walczy z rakiem. Każdy może jej w tej walce pomóc!

. Najgorsza była ta z marca tego roku. Mała uderzyła się znowu w rękę. I znowu bolało. Tak samo, jak bolało jesienią. Wtedy wygłupiała się z koleżanką z przedszkola. Tamta wykręciła Martynce rękę. Ból nie mijał.

Przez trzy miesiące tak się działo. Na nic zdały się maści, żele, tabletki. Lekarze nie wiedzieli, co małej dolega. Robili prześwietlenia, ale nie w tym miejscu, w którym czyhał on. Znaczy: rak.

Wreszcie rodzice pojechali z Martynką do szpitala im. Biziela w Bydgoszczy. Powtórzono badanie. Tym razem prześwietlili ramię ze stawem barkowym.- Powiedzieli nam, że to może rak - wspomina Patryk Franz, tata dziewczynki.
Przypuszczenia potwierdziły się w kwietniu, gdy przyszły wyniki biopsji. To wyjątkowo rzadka odmiana raka - mięsak Ewinga. Złośliwy nowotwór kości, atakujący najczęściej dzieci i młode osoby, takie do 25. roku życia. To statystycznie 1-2 przypadki na milion. Wybrał Martynkę.
Wybrał nietypowo. Zazwyczaj raczysko tej odmiany zaczepia kości miednicy. W organizmie Martynki usadowił się w ramieniu.

- Przed nami długa, trudna i zaciekła walka na onkologicznym ringu - napisali rodzice dziewczynki w internecie, na Facebooku.

W ciągu dwóch miesięcy ponad 1600 ludzi polubiło ten profil. A kolejni dołączają. Z całego kraju. Dopingują Martynce. Mała dzielnie znosi chorobę. Mimo, że zamiast bawić się z koleżankami w przydomowym ogrodzie, musi leżeć na białej sali. Nie jest tak źle. Czasem zawita doktor Clown, rozweselający małych pacjentów. Innym razem "przyjeżdżają" klocki lego. Marzenia Martynki, spełnione przed kilkoma dniami, dają mnóstwo radości także Marysi - towarzyszce niedoli na onkologii. Na oddziale, jak to na oddziale, nudę trzeba zabijać. Jest na szczęście ktoś, z kim da się dzielić los wojownika, bo choroba to nie tylko lęk, ból, leczenie. To również przyjaźnie, niezwykle silne i trwałe.

Śmiesznie też bywa. Mała Martynka zapatrzyła się na dużą Martynę i też postanowiła udać się na wampiriadę. A tak na poważnie: poziom hemoglobiny spowodował, że konieczna była transfuzja. W Monopol dziewuszki też lubią grać. Główna gra toczy się jednak o życie.

Onkorodzice (tak na siebie mówią rodzice dzieci malców chorych na raka), ich córki i synowie to jedna wielka rodzina. Wspólnie przeżywają porażki. Razem cieszą się z sukcesów, wspierają. Płaczą też wspólnie. Wspólna walka jednoczy. I dzieci, i ich rodziców. W szpitalu najbardziej. Martynkę czeka jeszcze jeden przed operacją blok chemii. Czyli przyjmowanie leku na rączkę. Potem dziewczynka ma jechać na operację. - Do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie - zaznacza pani Kamila.

Rodzice 7-latki cieszą się, że będzie operacja. Martwi ich natomiast kolejna sprawa: wysokie koszty rehabilitacji. Potrwa pewnie kilka miesięcy. - Miesięcznie mogą wynosić nawet 9 tysięcy złotych - przyznaje mama.

Małżonkowie pracują, ale może niedługo rodzina będzie musiała utrzymywać się z jednej pensji, bo mama będzie musiała poświęcić cały swój czas córce. Zegar tyka. Być może już na przełomie września i października Martynka będzie miała usuwany nowotwór. To dlatego pieniądze trzeba zbierać szybko.
Mi
Rodzina zacznie je wydawać jeszcze przed rozpoczęciem rehabilitacji. - Właśnie dowiedzieliśmy się, że około miesiąca będziemy w Warszawie - informują pani Kamila i pan Patryk. - Będziemy musieli spędzić ten czas w hotelowym szpitalu.
A to przecież kolejne koszty.

Bieżące informacje na temat Martynki są dostępne na Facebooku "CEL: wygrać z Ewingiem - Martynka Franz". Dobroczyńcy mogą wpłacać pieniądze na rehabilitację małej wojowniczki z Osielska. Numer konta bankowego Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym "Kawałek Nieba": 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, koniecznie z dopiskiem "304 pomoc w leczeniu Martyny Franz".

Na Facebooku pojawiły się komentarze.Zofia napisała jeden z nich: - Gada pokonamy. Niech nie myśli, że jest silniejszy od nas. Dużo, dużo zdrówka, kochani. Buziaczki dla wojowniczki!


Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska