GATTA ZDUŃSKA WOLA - MARWIT TORUŃ 4:4 (1:1)
BRAMKI: 0:1 Lebiedziński (2), 1:1 Olejniczak (9), 1:2 Szamotij (31), 1:3 Wojciechowski (33), 1:4 Wojciechowski (34), 2:4 Marciniak (36), 3:4 Szymczak (38), 4:4 Olejniczak (40)
MARWIT: Foltyn: Maciąg, Lebiedziński, Wojciechowski, Korecki - Szamotij, Demiszew, Morozow, Szczepaniak oraz Sekretarski - Matusiak, Kieper, Kończalski
Faworytami byli gospodarze, którzy przed sezonem spisywali się świetnie i przegrali tylko jeden sparing. Gospodarze wystawili niemal identyczny skład, jaki w poprzednim wyeliminował torunian w ćwierćfinale play off. Zgodnie z warunkami umowy pomiędzy klubami przeciwko Marwitowi nie mógł zagrać Igor Sobalczyk.
Remis w wyjazdowym meczu ze zdobywcą Halowego Pucharu Polski wydaje się być dobrym wynikiem. Sukces blednie jednak, gdy poznamy dokładne okoliczności i przebieg spotkania. Rywalizacja był bardzo wyrównana. Już w drugiej minucie Daniel Lebiedziński wyprowadził torunian na prowadzenie, z którego jednak nie cieszyli się długo. Obie drużyny grały otwartą i ofensywną piłkę, kolejnych okazji nie brakowało, ale do przerwy więcej goli nie padło.
Za to w drugiej połowie rozstrzelał się Marwit, który wciągu trzech minut zdobył trzy gole (autorami wszystkich byli pozyskani latem piłkarze). Zwycięstwo wydawało się bliskie, ale wtedy trener gospodarzy wycofał bramkarza. Grająca z przewagą gracza w polu Gatta zdobyła trzy bramki w ciągu czterech minut. I jeszcze Marwit mial szczęście, bo gospodarze przestrzelili w idealnej sytuacji na 5 sekund przed końcem meczu.