https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Masakra w zagrodzie

Jadwiga Aleksandrowicz
Gęsi z oberwanymi głowami gospodarz zbierał  nie tylko na podwórzu, ale i na polu
Gęsi z oberwanymi głowami gospodarz zbierał nie tylko na podwórzu, ale i na polu Fot. Jadwiga Aleksandrowicz
Roman Kaczmarek hoduje gęsi i kaczki od ponad 20 lat. Po raz pierwszy stracił w ciągu dwóch nocy około 100 sztuk ptaków.

- Coś takiego jeszcze nigdy tu się nie zdarzyło. Bywało, że lis zadusił lub wyniósł kilka sztuk, ale żeby aż tyle - burzy się hodowca. Pierwsze gęsi z urwanymi głowami zobaczył w poniedziałek wczesnym rankiem. Przy kurniku leżało 30 ptaków. - Około piątej wstaję, żeby nakarmić ptactwo. Zamarłem, gdy zobaczyłem to pobojowisko - opowiada hodowca.- Lis podkopał się i wyciągał gęsi z budynku, w którym nocowały ptaki.

Gospodarz natychmiast

uwiązał przy wykopie psa.

Sądził, że ten sposób będzie skuteczny. Następnego ranka ujrzał jeszcze większą masakrę. Z drugiej strony kurnika, gdzie psa nie było. Koło budynku i na dużej połaci podwórza w kierunku pola rozwleczonych było około 60 sztuk martwych gęsi z odgryzionymi głowami.

- Nie wiadomo, ile po drodze do legowiska zdążył zakopać - zastanawia się Roman Kaczmarek. Nie może się nadziwić chytrości lisa, który do budynku, gdzie nocowały gęsi, nie wszedł. Wszystkie wyjścia były zamknięte. Ptaki same też na zewnątrz nie wychodziły. Jak lis wywabił gęsi do niewielkiej dziury, by chwycić je za szyje i wyciągnąć na zewnątrz, pozostanie lisią tajemnicą.

Hodowca martwi się, bo już wie, że odszkodowania za ptaki nie dostanie. _- Dzwoniłem do Ośrodka Hodowli Zwierząt w Rożniatach koło Inowrocławia, bo oni tu prowadzą gospodarkę łowiecką. Powiedzieli, że odszkodowanie mi się nie należy. Obiecali jedynie zasadzić się na lisa. To niesprawiedliwe. Gdy dzik zryje pola, rolnicy dostają od koła łowieckiego pieniądze - _dowodzi Roman Kaczmarek.

- Myśliwi wypłacają rolnikom

odszkodowania, ale za szkody poczynione w uprawach polowych przez określone zwierzęta: dziki, łosie, jelenie, sarny. Niestety, prawo nie przewiduje odszkodowania za szkody, które wyrządzi lis w hodowli - tłumaczy Marcin Kneblowski z OHZ Polskiego Związku Łowieckiego w Rożniatach. Potwierdza to też Andrzej Jabłoński z Polskiego Związku Łowieckiego w Bydgoszczy. -muszą sami zadbać, by zwierzęta nie czyniły szkód w kurnikach - mówi.

Przedstawiciele OHZ PZŁ byli w Borowie. Poradzili hodowcy zamontować elektrycznego pastucha wokół kurnika. - To najlepsza metoda na lisa. Sami mamy bażanciarnię. Wiemy, jaki lis potrafi być sprytny - mówi Marcin Kneblowski.

Myśliwi ustalili, że nieopodal gospodarstwa Romana Kaczmarka znajduje się gniazdo lisiej rodziny. Prawdopodobnie do zagrody zakradła się lisica, by nakarmić młode. - Wystawimy tam pułapkę żywołowną, postaramy się złapać lisa. Może jest ich więcej, bo tegoroczna zima była łagodna i nie przetrzebiła populacji tych zwierząt - mówi Marcin Kneblowski. - Tylko tak możemy pomóc gospodarzowi.

Roman Kaczmarek ma obecnie

2 tysiące sztuk gęsi

kaczki zdążył sprzedać. Martwi się o ptaki. I nie może pojąć, dlaczego przepisy łowieckie nie uwzględniają szkód poczynionych przez zwierzynę łowną w hodowlach. - Gdybym sam zasadził się na lisa i złapał go albo zabił, to pewnie bym jeszcze płacił karę. Straciłem gęsi i jeszcze nikt mi tego nie zrekompensuje - pomstuje. Straty oblicza na ok. 2 tysiące złotych. Ma nadzieję, że ktoś kiedyś pomyśli o zmianie przepisów. - Hodowcy też powinni mieć prawo do rekompensat za szkody poczynione przez dziką zwierzynę - uważa.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska