Maszyny wolą wziąć w leasing niż kupować. I nie narzekają

- Odkąd pamiętam korzystam z leasingu - mówi Arkadiusz Rozynek, który w miejscowości Strzelce (w Wielkopolsce) prowadzi gospodarstwo liczące ok. 1000 ha. 

Bardziej dostępna forma niż kredyt

Ostatnio gospodarz z Wielkopolski wziął w leasing talerzówkę i agregat uprawowy. Dlaczego? - Bo to najtańsza z form finansowania maszyn - uważa Arkadiusz Rozynek. - Bardziej dostępna niż kredyt. Wszak zabezpieczeniem jest sprzęt. Zdaniem Łukasza Piechowiaka, prezesa Fundacji Krakowskie Przedmieście, leasing może być korzystny np. dla przedsiębiorców rolnych. Bo osoby prowadzące firmy i płacące podatki, mają prawo odliczyć raty. 

Po latach można oddać i wziąć nowy

Co prawda rolnik prowadzący gospodarstwo indywidualne (do 300 ha użytków rolnych), który nie prowadzi działalności gospodarczej, nie płaci podatków, ale leasing daje też inne możliwości. - Gospodarz może skorzystać z nowego sprzętu, który jest na gwarancji, do tego ma zapewniony serwis - dodaje Łukasz Piechowiak. - Poza tym po dwóch-trzech latach można maszynę oddać do leasingodawcy i przedłużyć umowę biorąc inną, nowszą. 

- Dla osób, którym brakuje pieniędzy na kupno maszyn lub nie mogą dłużej czekać na pomoc unijną, leasing jest dobrą alternatywą - uważa Seweryn Borkowski, prezes fabryki maszyn rolniczych w Brześciu Kuj. - Powoli przekonują się do niej także mniejsi gospodarze, choć wciąż najczęściej interesuje to tych, którzy potrzebują drogich maszyn. Ostatnio dwóch rolników odbierało sprzęt wart 650 tys. zł (netto za sztukę) i oni skorzystali z leasingu. 

- Dziś już właściwie wszyscy korzystają z leasingu, właściciele średnich gospodarstw także - twierdzi Tadeusz Bogacz, właściciel firmy w miejscowości Gniewkówiec, zajmującej się m.in. zaopatrzeniem rolników w maszyny rolnicze. - Klienci mojej firmy brali w leasing np. ładowarki teleskopowe, ciągniki i maszyny uprawowe.