Ekonomiści dostrzegają problemy kas, ale sugerują, że minister jednak się zagalopował. Mamy aferę, która jest pokłosiem słów ministra finansów.
Powiedział, że w największych kasach brakuje 1 mld 230 mln zł, a pomoc finansowa dla nich - z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - wiąże się z wykorzystaniem pieniędzy publicznych. Szczurek tak skomentował w Sejmie wyniki badania sprawozdań finansowych kas za 2013 rok. Stwierdził, że są w trudnej sytuacji, miały "ujemne fundusze własne, co oznacza, że były niewypłacalne". Ocenił, że daje to efekt "piramidy finansowej", która działa, a potem przestaje i upada. Padła propozycja, by sprawą SKOK-ów zajęła się sejmowa komisja śledcza.
- Nie można porównywać SKOK-ów do "piramidy" - uważa Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. - Dziwię się ministrowi, że wcześniej, zanim wypowiedział się publicznie, nie złożył doniesienia w tej sprawie do prokuratury. Mamy do czynienia z elementem typowej walki politycznej, kolejnym atakiem na SKOK-i. Rynek finansowy w Polsce chroni banki zasłoną fałszywego pojęcia bezpieczeństwa, a niszczy firmy z polskim kapitałem. W Niemczech działają podobne kasy i jakoś nikomu nie przeszkadzają.
- Kłopoty kas po części wynikają z tego, że niektóre były źle zarządzane - twierdzi dr Michał Kisiel,analityk z Bankiera.pl. - Jednak ich działalności na pewno nie można porównywać do piramidy. Z założenia mają przecież służyć członkom, których zrzeszają, nie powstały w celu robienia przekrętów. Oczywiście, nie sposób nie zauważyć tutaj wątku politycznego, skoro SKOK-i są utożsamiane z prawą stroną.
- To nie jest może dyskusja na okres przedwyborczy, ale problem SKOK-i mają od dawna - podkreśla ekonomista Marek Zuber. - Ponad 3 mld zł z BFG już trafiły do klientów upadłych kas Wspólnota i Wołomin, na co złożyli się wszyscy inni korzystający w Polsce z legalnych usług finansowych. I, jeśli teraz okaże się, że podobnej pomocy potrzebują w innych kasach, rynek znowu bardzo to odczuje.
SKOK-i w Kujawsko-Pomorskiem: jest ich 145, np. w Bydgoszczy - 26, Toruniu - 16, Włocławku - 9, Inowrocławiu - 8, Grudziądzu - 2, KRAJ: 1847
Jakie są wyniki kas według KNF?
- Na koniec marca tego roku wykazały stratę w wysokości 103 mln zł, co - w porównaniu do wskazanej w tym samym okresie zeszłego - powoduje aż 529- procentowy wzrost - informuje Maciej Krzysztoszekz KNF, której podlegają i banki, i od 2012 roku także SKOK-i. - Duży wpływ na wyniki kas miał spadek akcji kredytowo-pożyczkowej i przychodów.
Kasa Krajowa SKOK uważa zaś, że po raz kolejny padła ofiarą brudnej walki politycznej i grozi pozwami, m.in. Mateuszowi Szczurkowi za jego " nieprawdziwe i godzące w dobre imię spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych wypowiedzi". Na specjalnie zwołanej wczoraj konferencji prasowej przedstawiła swoje wyliczenia. - Różnią się od tych ustawionych przez partię rządzącą - mówi "Pomorskiej" Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. - Atakowany Stefczyk (obecny m.in. w naszym regionie) osiągnął 83 mln zł zysku netto w całym 2014 roku, co jest fantastycznym wynikiem, jak na pracę pod obstrzałem. Od początku tego roku do maja zysk kas wyniósł 58 mln zł. Politycy atakując nas, a mamy tylko 1 proc. rynku finansowego, chcą odwrócić uwagę od patologii w bankach, w których aż się gotuje. Dotyczy to tych, które oferowały opcje walutowe i sprzedawały kredyty we frankach . Idą dla nich naprawdę ciężkie czasy.
