https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Matka dwuletniej dziewczynki: Nie udzielono pomocy! Dyrektor szpitala: To nieprawda

(kat)
(kat)
Niedawno informowaliśmy o niespełna dwuletniej dziewczynce, która połknęła mały przedmiot. W brodnickim szpitalu dziecku nie pomogli.

Ponowiliśmy pytania do dyrekcji placówki. Z odpowiedzi wynika, że pomoc dziecku była udzielona...

Przypomnijmy, że 8 czerwca (poniedziałek), po godz. 20.00 niespełna dwuletnia dziewczynka zaczęła narzekać, że źle się czuje. Bolał ją przełyk. Jej mama, nasza Czytelniczka wywnioskowała, że dziecko mogło połknąć monetę. Bała się, że dziewczynka może się udusić. Natychmiast pojechała po pomoc do szpitala w Brodnicy.

Z jej relacji wynikało, że dyżurujący w recepcji lekarz poinformował ją, że osoba obsługująca ultrasonograf jest już nieobecna. Wspomniał również, że tak małemu dziecku szkoda jest robić RTG, bo to szkodliwe. - Polecił bym pojechała do Grudziądza, że tak będzie lepiej. Nie dał mi jednak żadnego skierowania - mówiła wówczas nasza rozmówczyni.

Pojechała własnym autem do Grudziądza. Na miejscu zrobiono prześwietlenie. Okazało się, że moneta tkwi w przełyku. W szpitalu nie mieli gastroskopu, czekała na transport karetką do Bydgoszczy. - Zapewniono mnie, że dziecko musi być pod opieką medyczną - wskazywała. Na miejscu okazało się, ze moneta przesunęła się. Nie można jej było wyjąć, trzeba było poczekać aż sama wydostanie się na zewnątrz. Po kilku dniach i jelitówce, której dziecko nabawiło się w szpitalu można było wrócić do domu.

Przeczytaj również: Dziewczynka nie otrzymała pomocy w brodnickim szpitalu. Pomogli jej w Bydgoszczy

Pytaliśmy w szpitalu, dlaczego nie udzielono pomocy. Pierwsza odpowiedź była dość ogólna (całość dostępna na pomorska.pl). W kolejnym e-mailu do szpitala poprosiliśmy o konkretne odpowiedzi na pytania:

- Dlaczego mieszkance nie udzielono pomocy, nie wykonano RTG, tylko skierowano (słownie) do oddalonego o blisko 60 kilometrów szpitala? W szpitalu w Grudziądzu takie badanie zostało wykonane - czy lekarz w brodnickim szpitalu popełnił błąd nie kierując pacjentki na badanie? Dlaczego uznał, że nie było konieczne? Dyrektor zasłaniał się tajemnicą lekarską. Nie pytaliśmy o nazwisko lekarza, ani nie wskazywaliśmy nazwiska pacjenta. Prosiliśmy o ustosunkowanie się do sytuacji - i odp., czy lekarz podjął słuszną decyzję odsyłając pacjentkę nie udzielając jej żadnej pomocy.

Co na to Dariusz Szczepański, dyrektor?

- W odpowiedzi na pytania w sprawie zdarzenia opisanego w artykule prasowym informuję, że nieprawdą jest, iż pacjentce nie udzielono pomocy. W dniu 8 czerwca 2015 r. specjalista w dziedzinie ratownictwa medycznego pełniący dyżur w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Zespołu Opieki Zdrowotną w Brodnicy, bezzwłocznie zainteresował się zgłoszonym przez matkę pacjentki przypadkiem. Nie widząc potrzeby natychmiastowej reakcji, lekarz udzielił matce dziecka porady co do sposobu postępowania w zaistniałej sytuacji i skierował ją do RSS w Grudziądzu, który posiada Oddział Chirurgii Dziecięcej. Porada lekarska jest jednym z elementów świadczenia opieki zdrowotnej, udzielanym w warunkach min. ambulatoryjnych, przeprowadzonym zgodnie z zasadami dobrej praktyki lekarskiej przez lekarza posiadającego kwalifikacje - czytamy w e-mailu.

Diagnoza była słuszna - zapewnia szef szpitala

Dyrektor placówki utrzymuje, że: - Lekarz nie stwierdził wskazań do badania RTG. Domniemane ciało obce mogło się przemieścić i wymagać kolejnego napromieniowania dziecka, podczas wykonywanej diagnostyki - co też się zdarzyło. Diagnoza lekarza okazała się słuszna, dziecko połknęło monetę, która podczas transportu do Szpitala w Grudziądzu, przemieściła się - twierdzi szef placówki i zapewnia, że: - Szpital całodobowo zapewnia diagnostykę medyczną w zakresie badań ultrasonograficznych i radiologicznych. Decyzję o rodzaju i konieczności wykonania badań podejmuje lekarz udzielający świadczenia w oparciu o zasady sztuki medycznej, zgodnie z kwalifikacjami, po dokonaniu oceny stanu zdrowia pacjenta.

Od redakcji

W ani jednym e-mailu od dyrekcji nie doszukaliśmy się słowa skruchy, zwykłego "przepraszam" za zaistniałą sytuację skierowanego do matki i jej dziecka.
Tymczasem na łamach "Nowości" mogliśmy przeczytać wypowiedź Roberta Skowronka, wicedyrektora ds. lecznictwa w brodnickim szpitalu. Odniósł się on do sytuacji inaczej niż szef placówki: - Przypadek tej pacjentki nie powinien być tak załatwiony. Lekarz mógł poprosić o konsultację pediatrę i pewnie skończyłoby się położeniem dziewczynki na oddziale dziecięcym i oczekiwaniem na wydalenie monety.

Drugim wyjściem był transport na chirurgię dziecięcą w innym szpitalu niż nasz, bo my tego typu specjalistów nie mamy. Tak czy inaczej, nie wiem, dlaczego lekarz odesłał pacjentkę. Poniesie konsekwencje, a my już możemy tylko przeprosić i uczulić personel na podobne sytuacje - mówi dyrektor Robert Skowronek (wypowiedź z 12 czerwca 2015).

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
basik
Mama ma okazać skruchę? Dziecko robi różne głupoty i zajmuje mu to około 3 sekundy! Mój syn w wieku 3 lat połknął 1gr w momencie kiedy chciałam mu go zabrać! Jeden ruch i nie ma! Pojechałam do szpitala i zrobiono mu rtg! Po godzinie lekarz stwierdził że monetę musiał połknąć kilka lub kilkanaście godzin temu, ponieważ groszak był już w jelitach! Ale wróciliśmy do domu i po nie całych dwóch dobach syn wydalił monetę bez żadnych skutków ubocznych!
G
Gość

Szczepański i ty kiedyś bedziesz potrzebował pomocy i potraktują cie tak samo,najlepiej to spier... skad żes przyszedł ,lekarz który nie pomaga człowiekowi w potrzebie to największy skandal i ty szczepanski powinienieś wylecieć z roboty za to !!!,a jak było tam gdzie keidyś dyrektorowałeś ?,coś śmierdzi koło ciebie szczepanski ,chyba q.. zmęczyłeś sie tym dyrektorowaniem

H
Hania

A może mama okazałaby skruchę? Niedopilnowanie dziecka, pozostawianie monet w zasięgu ręki dziecka.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska