Do złotych krążków, Polacy dorzucili jeszcze 5 srebrnych i jeden brązowy. To dało w sumie 12 medali i pierwsze miejsce w klasyfikacji zespołowej. Tylko dwie drużyny miały więcej medali (po 16) - Niemcy i Wielka Brytania, ale o jeden mniej z najcenniejszego kruszcu. A w klasyfikacji punktowej (za miejsca 1-8) Polska zajęła trzecie miejsce (149 pkt.) za Wielką Brytanią i Niemcami.
Mogło być jeszcze lepiej
To występ znakomity, a mógł być jeszcze lepszy, gdyż w ogóle w mistrzostwach nie startowała skoczkini wzwyż Kamila Lićwinko, paru zawodników wypadło słabo (obaj nasi wieloboiści - Paweł Wiesiołek i Karolina Tymińska, tyczkarze Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek), a w kilku przypadkach zabrakło kilku sekund, metrów czy nawet centymetrów, żeby zdobyć medal (trójskoczkini Anna Jagaciak-Michalska, Damian Czykier na 110 m ppł., Małgorzata Hołub i Justyna Święty na 400 m czy Joanna Jóźwik na 800 m i Konrad Bukowiecki w pchnięciu kulą).
To wszystko daje dobry prognostyk przed rozpoczynającymi się z kilkanaście dni igrzyskami olimpijskimi. A jeśli ci, którzy spisali się słabiej, wyciągną z tego odpowiednie wnioski, powinno być całkiem dobrze w Rio de Janeiro. Pamiętajmy, że tegoroczne ME były traktowane tylko jako sprawdzian przed najważniejszą w roku imprezą. Ale zawodnikom medali nikt już nie zabierze i przechodzą do historii polskiej lekkiej atletyki.
Walczył, jak zwykle
Z regionu na wysokości zadania stanął Marcin Lewandowski, walczący do ostatnich sił o zwycięstwo z Adamem Kszczotem. Tym razem wpadł na linię mety tuż za nim, ale był tak samo uszczęśliwiony. - Cały czas podkreślam, że Amsterdam jest tylko przystankiem w drodze do Rio. Jeżeli w obecnej formie byłem w stanie pokonać takich rywali, jak Tuka i Boss i być bardzo blisko Adama, to jest to doskonały prognostyk przed występem na igrzyskach. W tym roku wiele się zmieniło po tym, jak poszedłem z żoną na film „Cuda z nieba”. Wtedy zrozumiałem, że najważniejsza jest rodzina i zdrowe dzieci. I nawet gdybym nie miał sportu i tych sukcesów, to i tak zostanę takim samym człowiekiem, jakiem jestem teraz - powiedział.
Słowa pochwały za sztafetę 4x100 m należą się Marice Popowicz-Drapale (Zawisza), która co prawda w finale zajęła siódmą lokatę, ale z dobrym wynikiem 43,24. To daje nadzieję, że Polki pojadą na igrzyska, bo tam decyduje światowa klasyfikacja i zaproszenia.
W eliminacjach kobiecej sztafety 4x400 m pobiegła Iga Baumgart (BKS) i Polki awansowały do finału całkiem spokojnie (3.27,72). W rozgrywce finałowej trener kadry wystawił Małgorzatę Hołub i Justynę Święty zamiast Baumart i Martyny Dąbrowskiej i Polki zajęły czwarte miejsce (3.27,60), a do brązowego medalu zabrakło jej 11 setnych sekundy.
Kompletnie zawiedli jednak tyczkarz Paweł Wojciechowski i płotkarz Dominik Bochenek. Z tym, że dla Bochenka to koniec sezonu, a Wojciechowski jest polską nadzieją na igrzyska olimpijskie. Miejmy nadzieję, że słaby występ z Amsterdamie (tylko 5,35) był tylko wypadkiem przy pracy.
POLSKIE MEDALE
Kobiety: złote - młot Anita Włodarczyk (78,14), 1500 m Angelika Cichocka (4.33,00); srebrny - 400 m ppł. Joanna Linkiewicz (55,33). Mężczyźni: złote - tyczka Robert Sobera (5,60), dysk Piotr Małachowski (67,06), 800 m Adam Kszczot (1.45,18), młot Paweł Fajdek (80,93); srebrne - trójskok Karol Hoffman (17,16), 800 m Marcin Lewandowski (1.45,54), sztafeta 4x400 (3.01,18), kula Michał Haratyk (21,19); brązowe - młot Wojciech Nowicki (77,53).