Zasunęła się dosłownie chwilę przed tym, zanim doszli do niej komornik oraz poszkodowani podwykonawcy hali Metalcynku.
Zaraz dzwonię po ślusarza - zagroził Jakub Głuchowski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Po kilku minutach bramę otworzył Mariusz Buczko z Metalcynku.
- Mam postanowienie sądu, by zabezpieczyć majątek ruchomy na terenie firmy - mówił Głuchowski.
Czyli są to m.in.: maszyny, sprzęt biurowy, samochody, linia produkcyjna.
Komornikowi zajęło to kilka godzin. Wcześniej zablokował również firmowe konto.
- Inwestycja zapowiadała się na poważną - komentował Jarosław Krężołek, który na budowie wykonywał elementy żelbetowe. - Wisi tablica z informacją o przyznaniu Metalcynkowi 17 mln zł dotacji z Unii Europejskiej. Czyż to nie budzi zaufania?
Firma Ryszarda Drubkowskiego wstawiła w hali 300 okien za 350 tys. zł: - Otrzymałem połowę pieniędzy. Pan Ryszard założył Stoworzyszenie Poszkodowanych Podwykonawców hali Metalcynku.
- To, co się tutaj dzieje pokazuje brak szacunku dla człowieka - denerwował się Tadeusz Klajbor. - Mam niezapłacone faktury na 360 tys. zł. Moje koparki wjechały na budowę pierwsze, 27 grudnia 2012 roku. Pechowy kontrakt może zrujnować biznes, który prowadzę ją od 1992 roku.
20 pokrzywdzonych przedsiębiorców pikietowało 8 kwietnia przed Metalcynkiem. Skarżyli się, że brakuje im pieniędzy na kredyty, rachunki, muszą zwalniać ludzi. Mogą zbankrutować. Z budowy zeszli jesienią zeszłego roku.
- Metalcynk nie zapłacił Perfektowi, głównemu wykonawcy hali 20 mln zł, a przez to on ma zaległości wobec podwykonawców - mówił Przemysław Wolski, pełnomocnik Perfektu. - Uzyskaliśmy sądowe zabezpieczenie powództwa na taką właśnie kwotę.
- Przygotujemy dokumenty, z których wynika, że to my jesteśmy poszkodowani. Prawda będzie po naszej stronie - powiedział nam zaś wczoraj Józef Buczko, dyrektor generalny Metalcynku.
