Do wypadku doszło w środę 7 lipca, około godz. 21. Mężczyzna przechodził razem z kolegą kładką nad trakcją kolejową. W pewnym momencie jedna z desek pękła. Noga mężczyzny utkwiła w poszyciu kładki. W dodatku tak nieszczęśliwie, że dotykała przewodu wysokiego napięcia.
Służby ratownicze, które przyjechały na miejsce czekały z podjęciem akcji prawie dwie godziny - do czasu, jak pracownicy kolei odłączyli prąd. Mężczyzna nie przeżył wypadku - podaje TVN 24.
Moment zetknięcia nogi mężczyzny z przewodem o napięciu 3000 V widział jego kolega.
- Buchnął ogień, straszny huk i zaczął się po prostu palić - opowiada dziennikarzowi TVN 24. - Nic nie mogłem zrobić. Zostałbym tam razem z nim.
Według relacji świadka działania policji oraz straży pożarnej ograniczyły się do zabezpieczenia terenu.
- Kładka była pod napięciem i ratownicy obawiali się, żeby nie doszło do kolejnego wypadku - mówi mł. asp. Mariusz Miszczyk z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej.
Dopiero po prawie dwóch godzinach pracownicy kolei odłączyli prąd w oddalonej o 130 kilometrów rozdzielni prądu. Przez cały czas mężczyzna płonął.
Miszczyk wyjaśnia, że policja bada sprawę - zarówno okoliczności wypadku, jak i to dlaczego procedura odłączenia prądu zajęła pracownikom kolei aż dwie godziny.
Okoliczni mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali problem starej kładki urzędnikom. Sprawą interesował się dzielnicowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?