To miał być nowoczesny obiekt spełniający marzenia i oczekiwania grudziądzkich nastolatków. Walczyli o niego od lat, domagali się, prosili. Cierpliwie czekali na profesjonalny plac, bawiąc się do tej pory na niebezpiecznych, przez siebie skonstruowanych urządzeniach. Wystawały z nich gwoździe. Z nowego skateparku gwoździe może nie wychodzą, ale...
- Z elementów skateparku zaczęły odstawać metalowe wkręty, o które też łatwo zahaczyć. Niektóre mocowania zupełnie puściły. Łamią się spawy, które są zbyt delikatne - zauważają deskorolkarze i rowerzyści. - Z jednej rampy odpadł szczebel balustrady. Obluzowały się boksy, na które skaczemy z deską. Wszystko sprawia wrażenie jakby było zbyt słabe i nie wytrzymywało obciążeń.
Czytaj więcej: Jeździmy! Teraz już oficjalnie, bo skatepark został otwarty [zdjęcia]
Okazało się także, że plac nie jest dostosowany do specjalnych rowerów BMX wyposażonych w "pegi", czyli metalowe podpory na stopy, na których często wykonuje się rowerowe sztuczki. Ma je prawie każdy jednoślad tego typu. Wjazdu takich rowerów na plac zabrania regulamin.
- Staramy się dbać o urządzenia, ale jest kilka osób, którym chyba nie zależy na dobrym stanie skateparku - przyznaje Mateusz Tomalski, który jeździ na desce i został zatrudniony przez Miejski Ośrodek Rekreacji i Wypoczynku, aby opiekować się placem. - Co prawda skatepark jest bardzo mocno eksploatowany, codziennie przychodzi tu kilkadziesiąt osób. Ale chyba właśnie po to został zbudowany?
Wczoraj uszkodzenia oglądali pracownicy techniczni MORiW-u. - Zgłosimy te usterki wykonawcy i zobaczymy, jaka będzie jego reakcja - mówi Maciej Signerski, zastępca dyrektora MORiW-u. - Młodzież musi jednak pamiętać, że plac został zbudowany dla nich i jeśli oni sami nie będą dbać o to miejsce, to skatepark długo nie wytrzyma.
Zobacz: Nowy skatepark to porażka? Deskorolkowiec krytykuje
Inwestycja jest objęta gwarancją. Przedstawiciele firmy, która zbudowała urządzenia do zabawy, już jednak zapowiadają: - Odpowiadamy jedynie za wady materiałowe, a nie uszkodzenia mechaniczne. Poza tym to normalne, że na początku eksploatacji niektóre elementy mogą ulec odkształceniom - mówi Wojciech Tandeck z firmy Funattack. - Jeśli ktoś kupuje auto i je porysuje, to nie może oczekiwać, że producent je naprawi w ramach gwarancji.
Skatepark kosztował miasto prawie pół miliona złotych. O wyborze oferty przetargowej decydowała najniższa cena. Jeśli wykonawca nie usunie usterek, będzie musiało naprawić je miasto.
Czytaj e-wydanie »